Dzisiaj byłam na Zielonym Rynku. Po kalafior i młode buraczki. Oczywiście wróciłam obładowana roślinami. Kupiłam ciemnoczerwone goździki na rabatę czerwoną - te, które sadziłam rok temu ładnie przezimowały i są całe w pąkach. Pomyślałam, że dosadzę ich więcej.
Kupiłam też trzy ubiorki. Nie wiem, co to za odmiana, ale są dosyć wysokie. Może to jednoroczne?
Poza tym kupiłam różę w super brzmiącej odmianie Julio Iglesias. Nie jej wygląd o tym zdecydował - choć kolor też ładny - ale zapach. Stałam sobie przy stoisku i nagle coś mi zapachniało. Pytam się pani sprzedającej, co to, a ona że róża. No więc kupiłam. Niby takich pstrokatych nie lubię, ale ta w sobie coś ma. Ciekawe, jak z jej zdrowotnością.
Ja to tak mam zawsze. Jak poczuję ładny zapach, tracę rozum i kupuję kompulsywnie.