Magiczne tabsy na karczowniki okazały się jednak nie tak skuteczne, jak chciałabym, aby były. Karczowniki jak były, tak są. Świadczą o tym nowe korytarze (podniesiona ziemia w wielu miejscach na rabatach) i nowe szkody.
Zżarły mojego jedynego irysa, który kwitł. Jak przyjechałam wczoraj na wieś, cała łodyga wraz z kwiatem leżała na rabacie przegryziona u nasady. Po kilku godzinach irys wyglądał tak:



Czyli do połowy był już wciągnięty pod ziemię.
Jak wyjeżdżałam, był już prawie cały pod ziemią, wystawał tylko szczytowy kwiat.

Już nawet płakać mi się nie chce z bezsilności.

Rododendrony już przekwitły, zaczynają naparstnice, ostróżki i piwonie. W tym tygodniu udało mi się być w ogrodzie tylko trzy godziny w czwartek... Niewiele zdziałałam. Było piekielnie gorąco, żar lał się z nieba. Podlałam rabaty i posadziłam ostatnie dalie. Muszę koniecznie przyłożyć się do pielenia, bo w niektórych miejscach chwasty zarosły byliny całkowicie.

Pierwsza piwonia w rozkwicie. Nie jestem pewna odmiany, ale to chyba Coral Sunset. Bardzo ładna, ale brzydko pachnie. Do przesadzenia jesienią, bo jest zbyt wysoka na przód rabaty, gdzie teraz rośnie.



Kwitną też pierwsze róże, ale zdjęcia wkrótce .

Magiczne tabsy na karczowniki okazały się jednak nie tak skuteczne, jak chciałabym, aby były. Karczowniki jak były, tak są. Świadczą o tym nowe korytarze (podniesiona ziemia w wielu miejscach na rabatach) i nowe szkody.
Zżarły mojego jedynego irysa, który kwitł. Jak przyjechałam wczoraj na wieś, cała łodyga wraz z kwiatem leżała na rabacie przegryziona u nasady. Po kilku godzinach irys wyglądał tak:



Czyli do połowy był już wciągnięty pod ziemię.
Jak wyjeżdżałam, był już prawie cały pod ziemią, wystawał tylko szczytowy kwiat.

Już nawet płakać mi się nie chce z bezsilności.