No, aleś zapodała porównanie.
Nie wybieramy przecież kandydata na Twojego męża po kres Twoich dni, żeby odczuwać aż taką presję.
Opinii, zwłaszcza moich, nie należy się obawiać. To wszak tylko głos w dyskusji obcej Ci osoby i do niczego Cię nie zobowiązuje. Nigdy moim zamiarem nie jest uczynienie komuś przykrości, czy spowodowanie rozedrgania kiszek.
Przyznam się do jednej słabości. Nie lubię zdania: "To Twój ogród i możesz go planować tak jak chcesz". Teoretycznie brzmi ono sensownie, ale nie po to przez setki lat trudzono się nad rozwojem reguł kompozycji, doboru barw i sensownego planowania przestrzeni, żeby pozbawić się możliwości czerpania z osiągnięć ludzkości w tym zakresie. Z tego powodu odczuwałam szalone pokrewieństwo duchowe z Makadamią, której blog Ci podlinkowałam. Ona prezentowała podobne podejście.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ha, planowałam maznąć coś bardzo podobnego do tego do wytyczyłaś, tylko czasu mi zabrakło Zostawiłabym tylko trochę wiecej wejscia do wiekszego kamiennego koła (z powodów prakrycznych). Teraz pozostaje Ci zabawa z wymyślaniem co tam dać. Nie będziesz się nudzić do wiosny
W link nie zaglądam, skoro się nie da odzobaczyć
O właśnie, również jestem tego zdania. W Holandii i Wielkiej Brytanii widać, że te setki lat nie poszły na marne. Zwłaszcza w Holandii. Jak tylko mijam granicę widzę zmianę na lepsze
Odradzam, niestety. Mieliśmy takie ścieżki zrobione i podłogę pod przyszłą bacówkę. Pierwsze były wkopane w ziemię plastry z topoli, wytrzymały trzy sezony mimo impregnacji. Drugie dębowe ułożone na grubej warstwie piachu, też impregnowane jakieś 5 lat, ale tak jedne jak drugie już w drugim roku po każdym deszczu były potwornie śliskie. Normalnie podcinało na nich nogi.
Z poślizgami na takich plastrach dodam od siebie, że znajoma miała w ogrodzie - radość jeden sezon, potem ciągłe uważanie, by się nie przewrócić, a potem likwidacja z dużą ulgą, ale i wysiłkiem.