Zakup z lutego doczekał się realizacji, kurier zadzwonił po siedemnastej, że był i nikogo nie zastał. Kto by się spodziewał kuriera po siedemnastej!? Z zakupów jeździłam za nim po różnych ulicach, ale udało się, sadzonki pomidorów rozpakowane
Nie były w najlepszej kondycji, ale nie ma się co dziwić, trzy dni spędziły ciasno upakowane. A mogły dłużej, gdybym nie dopadła kuriera na Kasztanowej, he he
Już następnego dnia wyglądały dużo lepiej, zastanawiałam się co robić, posadzić do szklarni czy do większych doniczek? Nocą ledwie trzy na plusie...
Wczoraj udało mi się posadzić połowę, w ostatniej chwili przypomniało mi się, jak Muszelka radziła dać do dołka pociętą pokrzywę

Posadzone, podwiązane, z dobrem wszelakim, nawet z wkopanymi do góry dnem butelkami, miejscem na dodatkowe dawkowanie wody, gdybym chciała polecić na północ
Tyle emocji z tymi pomidorami, jakby co najmniej z rzadkimi storczykami