Ja nawet kupiłam pistolet na wodę, żeby koty czające się do akcji zdekoncentrować

Nie potrafię tego zaakceptować, że jest coś takiego na świecie jak "łańcuch pokarmowy" i "selekcja naturalna" , dla mnie to niepojęte. Mamy koty sąsiadów bardzo łowne i one mnie nie lubią, bo jestem jak ten strach na wróble, tylko w tym przypadku na koty. Mój Pan Kot jest niewychodzący, ale karmę musi jeść mięsną, nie może być wegetarianinem, jak ja, ale przynajmniej nie poluje. Wczoraj nawet razem siedzieliśmy cichutko przy samym karmniku stojącym na oknie, w którym tycia sikorka jadła pokruszone orzechy i słonecznik, i chyba nas nie widziała. Trzymałam kotka, żeby jej nie przestraszył, ale pod ręką czułam, że instynkt czasami się w nim odzywał. To tak dla przeciwwagi do Twoich przeżyć, ja to ryczę jak bóbr gdy cierpi bezbronne stworzenie, ale pamiętajmy, żeby spróbować zaakceptować naturę... chociaż spróbować.
A kotom, jak dzieciom, trzeba chyba wyznaczać granice, inaczej zawładną nami. Ja tego nie zrobiłam i od ośmiu lat, każdej nocy wstaję kilka razy, bo mój kotek domaga się i tak "delikatnie" prosi, by mu towarzyszyć przy miseczce