Kasiu rośnie już druga werbena, ciekawe czy taka sama jak poprzednio ale nie ruszam bo za diabła nie rozpoznaję tych listków .

Nie udało mi się ukorzenić patyczków hortensji, jedynie anabelka miała jakies odnogi to ją rozdzieliłam .Niby patyki mają liście ale to mogą być pozostałości soków .Nie odkopuję aby sprawdzić, udaję że mam nowe okazy hi,hi. Róże za to mają i korzonki i listki Oczywiście te które włozyłam prawidłowo bo większośc posadziłam do góry nogami

,) Wczoraj na to wpadłam. Oj jestem jedyna w swoim rodzaju, przynajmniej pod tym względem i roboty która mnie zawsze najmocniej kochała. Po ostatnich moich pracach przyrzekłam sobie ze kilofu do ręki już nie wezmę Ostatnie trzy dni miałam bardzo stresujące rodziłam razem z kiciusiom i razem z nią płakałam kiedy musiałam pochować jej dzieci a potem ten zapładniacz płci męskiej zaatakował moją sunie i omal jej oczu nie wydrapał Niestety oko ma ranne i to poważnie .Teraz mam nowe zadanie, obmurować wokół domek drewniany aby nic co ma cztery nogi pod niego nie wlazło bo właśnie tam znalazł sobie kryjówkę i tam rozegrała się bitwa .Murarzem już byłam wiec wiem jak się to robi tylko nie wiem czy dam rade na taczkach rozrabiać cement Troszkę ciężko mieszać piasek z cementem i wodą w takim naczyniu .ale nie mam wyjścia bo tych ogoniastych mi przybywa
Dziękuje Aniu za ciepłe pozdrowienia odwzajemniam je z przyjemnością