Miłego głaskania zwierzątek i powrotu suchą stopą.
Równowaga w przyrodzie musi być. Laurka późniejszym zachowaniem wynagrodziła nam pierwsze tygodnie życia. Ona jest wcześniakiem z 27 tyg., ważyła 950 g i miała wrodzone obustronne zapalenie płuc. 10 dni na respiratorze, szpikowana morfiną i środkami uspokajającymi, żeby nie wyrywała rurki. Pierwsze posiłki to były 2ml mleka strzykawką co 3 godziny.
Potem retinopatia galopująca, pilna operacja, pełna narkoza na 1,5 kilowym ciałku i strach, czy dobrze się wybudzi, czy nie wróci na respirator. I czy będzie widzieć.
Przetaczanie krwi z powodu anemii i leki, żeby uniknąć kolejnych.
Strach o zamknięcie przewodu Botalla, strach o trawienie (martwicze zapalenie jelit to groźna i częsta przypadłość u takich wcześniaków), strach o mózg (były małe wylewy), strach, czy sepsa nie wejdzie przez te wszystkie rurki, strach o płuca, tak zmasakrowane na wstępie, strach, co powie okulistka.
Miesiąc na OIOMIE, kilkoro dzieci, które nie dały rady, ludzkie tragedie.
Dwa miesiące w szpitalu, w rytmie maszyn monitorujących oddech, wśród pikania, które się po jakimś czasie już ignoruje. Jak saturacja spada, to się dziecko klepie, żeby sobie przypomniało, że ma oddychać. A jak maszyny wariują, a dziecko wygląda normalnie, to trzeba wyłączyć alarm i poprawić przewód.
Nauka jedzenia. Takie wcześniaki nie potrafią połykać i oddychać jednocześnie. Jedzenie 15 ml przez 20 minut, ona była mokra i my.
Do domu wyszliśmy z ważącym 1,8 kg zawiniątkiem i plikiem skierowań do specjalistów. I niepokojem o każdy etap rozwoju.
Dzisiaj nikt nie wierzy, że Laura ma taką przeszłość.