Moniko, teraz rewelacji nie mam. Moi węgierscy koledzy marnie płacą ale i tak bidy nie klepie, tu wszystko jest tanie, w porównaniu do zarobków. Na dobre jedzenie wydaję 400-500$ z owocami. Wszystkie inne rzeczy staram się kupować na wyprzedażach, zawsze się zarobi parę groszy, Mam dobrze, że za mieszkanie nie płacę, to mi te 700-800 $ zostanie. Teraz maluję dachówki drewniane, czyli gont. Robię sobie sam, na podwórku , prawie cały czas piękna pogoda, aparat stoi obok mnie jak widzę coś do sfocenia to bach i już jest w aparacie. Dziś pokażę Ci moje podwórkowe fotki. Piechotki grają fantastycznie do dzisiaj na okrągło, tylko cykad już bardzo mało, brzęczą 2-3 sztuki akurat w sam raz, przynajmniej nie zagłuszają wspaniałych piechotków, których mogę słuchać całymi dniami a teraz właśnie chłonę ich granie. Nie są takie strachliwe jak nasze, nawet siedzi mi pod stołem i gra, nawet jak go goniłem to uciekał i pogrywał sobie, śmiesznie to wyglądało. Ogólnie podoba mi się, jest czysto i nie ma tej przebrzydłej hołoty, co u nas. Tu możesz iść o 12 w nocy w ciemnej ulicy i nikt Cię nie ruszy. Ludzie są mili ale sprawiają wrażenie strasznych nieudaczników, 1/3 ludzi nie umie się nawet ogarnąć. W sklepach są ekstra ciuchy a tu takie niechluje chodzą że aż strach. Prawie nikt tu nie nosi skarpetek, nie nie mam pojęcia jak można chodzić w butach bez skarpetek, zimą też. Tu 80% ludzi chodzi w klapkach, załamka. Ja rozumiem że na plaży albo w domu, jak ktoś lubi ale nie po ulicy, szok. To jeszcze jest nic, najgorsze dla mnie są tatuaże ohydne i kolczyki w ustach, nosie, na języku i cholera wie, gdzie, jeszcze beznadzieja. To mnie razi i bardzo wkurza. Wiele rzeczy mnie zadziwia, stoi niewidomy na przystanku, wychodzi kierowca z autobusu i go wprowadza do środka. Wchodzisz do autobusu kierowca mówi ci dzień dobry, wychodzisz, mówi miłego dnia lub nocy. Za każdym razem gdy składam bagażnik po rowerze, macha ręką w podzięce. Gdy idę z rowerem, zawsze ktoś drzwi mi przytrzyma. Raz stała dziewczyna i rozmawiała przez telefon, to mnie przepraszała że nie otworzyła mi drzwi, gdy mnie zauważyła. Gdy wysiada jakiś grubas albo starsza osoba, kierowca opuszcza autobus żeby nie musieli podnosić nóg. Wszędzie niepełnosprawny wiedzie, do autobusu, metra, pociągu, po sklepach jeżdżą wózkami. Najbardziej podoba mi się że nie traktują cię jak złodzieja. Jechałem raz i zabrakło mi kasy na karcie GO a pociąg wjeżdżał na stację, następny za 1,5 godz. więc postanowiłem jechać na gapę. Zdążałem siąść wpada kontrola pokazałem swoją nieważną kartę, podziękował mi i poszedł dalej a ja już miałem pełne gacie ze strachu. U nas żona raz pojechała do warszawy, kupiła bilet ale wsiadła do innego pociągu, przyszedł kanar i pokazuje mu bilet a on ze to nie na ten pociąg. Żona mówi że by jej sprzedał na ten pociąg, nie można i wypisał jej 150 zł mandat. Dobrze że nie spałował jej jeszcze, miał fart że nie trafił na mnie, dał bym mu mandat. Nie obraźcie się ale Polska to jest normalnie dziki kraj, widać to dopiero z odległości po pewnym czasie, gdy się porówna życie u nas a tu. Na skrzyżowaniach jest tak że kto pierwszy przyjeżdża ten jedzie, nie tak jak u nas z prawej ma pierwszeństwo. Mnie rowerem zawsze każą jechać pierwszym i przepuszczają mnie. Jestem tu rok i nie słyszałem żeby ktoś się kłócił albo jebutał kogoś na skrzyżowaniu, jak u nas. Tu można żyć nie znając angielskiego, polskie sklepy, banki, biura. W pracy sami rodacy tylko, jeden portugal z Azorów z którym byłem w Kelowna. Tylko wysiadłem na budowie z samochodu i słyszę o Fish, jak się masz?. Świat jest mały i cały czas jestem Mr. Fish

Czasu nie mam w ogóle wolnego, jadę do roboty pisze wracam piszę, przychodzę do domu to muszę robić jedzenie i przygotować fotki, kąpać i spać i tak w kolko. Nawet nie mam czasu patrzeć na godzinę, to mam poustawiane alarmy w telefonie i po nich wiem ile mam jeszcze czasu rano do pociągu.. Przed robotą puszczam posty i lecę robić zdjęcia po robocie to samo każde pięć minut wolne jadę i podziwiam i focę. Gdy się kładę to zasypiam natychmiast, nawet nie pamiętam jak się kładłem. Nie dziwię się że wkurzyła Cię pogoda, wiem jak to jest, bo sam już dawno przekląłem nasz klimat. Tyle co jobów już posłałem, to aż dziwne że nie było jakiejś katastrofy. Orzecha włoskiego sadziłem u siebie z 5 razy i nic, zawsze na wiosnę ogrodnicy go skatowali, nawet sadziłem te szare co teraz zbieram i nic. Dla tego teraz sobie odprawiam żądze z orzechami, które bardzo lubię. Berberysy to fakt że nieraz człowiek je przeklina ale są piękne i kup sobie nie żałuj, jesienią pocieszysz oko

Zgadzam się z Tobą jest tyle odmian że jedne ładniejsze od drugich. Moniko chyba wystarczy na dziś trochę się zagalopowałem, bardzo się cieszę że zaglądasz do mnie.
____________________
Pozdrawiam Robert -
Mój jesienny ogród - http://www.fotosik.pl/slideshow.php?id=884294&type=album&add1=klamber