złapał ... Anny areały zrobiły na nim kolosalne wrażenie ... Kazek ze swoim stoickim spokojem jeszcze większe ... niezbyt dobrze, że zobaczył umiejące kuchnię opanować kobiety ... no ale to kiedyś musiało się stać ... a to proszę jak się potym odkryciu rozmarzył
i z dziewczynami ... czyli grupa trzymająca kuchnię ... brakuje mamy Danusi i Aldonki
Konstancjo milcząca delektantko pięknych ogrodów cieszę się,że mogłam zobaczyć cię na własne oczy przy okazji sympatycznego męża i córcię
Wspaniale się razem milczało )))))))))))))))
Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę całej rodzinie
Ten dymek mogłybyście opuścic . dziś już bardzo passe palenie, a Wy przecież modne dziewczyny. Iza ja też sie cieszę ze Cię poznałam i M również.Fajna z Ciebie dziewczyna o czym juz dawno wiedziałam od Ani .
Gabik to nawet nie jest dziwne ... ja tak mam od urodzenia ... rodzinna legenda głosi, że po przyjściu na świat wywaliłam gały i ani mru mru ... nieźle oberwałam bo położna siem zenerwowała ... i dopiero jak sobie obejrzałam coś tam z siebie wydałam ... dźwiękowo ...
to był dzień pełen emocji ... zaczął się kilkoma katastrofami ... najpierw zachmurzone niebo ... zonk i Anna w nerwacji ... potem leczo okazało się już nie być leczem ... zonk i Anna w rozpaczy ... mama Danusia ratuje gotując nowe ... pyszniejsze (opinia niezależna bo poprzedniego nie próbowałam ale za to mamy Danusi tak ) ... potem pojazd ze szkłami w oponie ... i Anna w zonku już chyba ... ja bardzo empatyczna jestem to siem przejęłam ...
a potem tyyyle ludzi ... tyle osobowości do poznania ... i tyyle słonca, że jak siedziałam tam w cieniu to chyba byłam gdzieś bardzo daleko ... pamiętam szum wody z ciurkadełka ... pamietam Ciebie leżącą na trawie i za cholerę nie pojmuje czemu ja dystyngowanie męczyłam się na tym arcy wywrotnym krzesełeczku ... ten luz na matce ziemi mam Ci nomalnie za złe ... ten kamienny zakątek był niczym świątynia dumania
potem pamiętam, że zazdrościłam Jarkowi, który "miał być budą" ... że tą budą miał siłę być )) i zastanawiałam się jak już awansował na wierzchowca czy nic nie jadł czy ma takie silne mięśnie brzucha ... wow ... ... tak czy inaczej ...
o ... i to mnie wywaliło w kosmos ... wspaniale ... bez mojego normalnie obowiązkowego "badania terenu" i "oswajania" się ... coś absolutnie nienormalnego i zdarza się raz na 20 lat ... pierwszy był Adaś ... ale na wszelki wypadek ... żebyś nie pomyślała ... za Ciebie Irenko nie wyjdę )) ... za to z Tobą zawsze ...
i od razu się zawstydziłam ... lanie się należy bo to nie moda tylko nałóg ...
Bożenko właśnie od Ani tak wiele o Tobie i pięknym ogrodzie słyszałam ... jesteś fantastyczną i ciepłą osobą ... przyznam się, że choć na ogrodowisku nie "paniujemy" to miałam problem ... znikł w sekundzie w której Cię poznałam ... Adam do dziś nie pojmuje tajemnicy ogrodowej więzi bez barier ale jest zachwycony ... sam należy do braci "modelarzy" ... to niesamowite jak pasja potrafi ludzi łączyć
fantastycznie ... Aniu ja ciągle poznaje i uczę się życia ... i taka chwila gdy poznaję kobietę z pasją, która przejechała cały kraj z północy na południe bo ogród "siem chrzci" i tam 'nasi" będą to chwila nad którą na pewno się zatrzymam ... dlatego nie tylko o kfiatkach myślałam tam pod ciurkadełkiem ... Klamber ... Gabrysia i Ty chyba wasza trójka pokonała najodleglejszy odcinek drogi ... jesteście wspaniali