jenformuję, ze róży mam pełną paszczę



... i kofam Was za to

...
Irenko i
Anipla

buźka
Irenka tobie nie może dusza krwawić boś Ty uśmiechem ogrodowiska jest ... więc Ty musisz ... musisz się uśmiechać
Pszczółko ... mam planszę ... a nawet kilka bo burza w wyobraźni i marker na jednej nie dały rady ... ale czym to wobec takich nadobnych garden notesów czy herbarskich zapisków z pietyzmem u Ciebie robionych ... ehhh ... nie umywa siem ...
malwy to Anek mi takie pokazał, że jak nie jak tak ... to absolutna konieczność ... no i w towarzystwie traw ... nie prosa jakiegoś i bukszoanu to i malwa o kwiecie róży dostojności nabierze
Madżenko ... no wróciła ... próbuje ... podskakuje ale to jej ostatnie podrygi i niech się cieszy ona i moja piesa nią

... Kila wczoraj zaatakowała bałwana ... bałwan poległ ... ja i Adamo musieliśmy stwora odbudować bo nam trzylatek zagroził dziadkiem (dziadka nie znam ale minę miał ... ów trzylatek groźną to się ostro wzieliśmy do pracy) ... mamy talent ... nie krygując siem

... nasz bałwan ładniejszy był od prototypu ... Kila rano też go unicestwiła ale bez świadków

...
Aniu ... dokładnie jak piszesz ... a boli .... nos boli od smarkania ... zatoki od przelewania ... a ja marzę o normalności to jest o życiu z oddechem i bez chusteczek ...
błagam o skypekonferencję (może w niedzielę) z planszą będę ja i malwy