Izuś, droga do Ani prosta, trafimy (przecież my w końcu zawsze trafiamy )
Tez czekam na ogrodniczkowanie, tylko to białe od strony lasu nie chce się topić
buziole
ps. żebyś Ty widziała jak jeszcze w sobotę wieczorem próbowaliśmy upchnąć tę klatkę... i nic... głupie 2 cm
Magda no to kcemy oba ... a nawet więcej ... zawsze czekałam na wiosnę ale od kiedy czekam ogrodowiskowo to już chciejstwo ogromne
zerknęłam ... i wcięło mnie na dłużej ...
z tymi forsycjami to jestem zaskoczona ... to był pierwszy mocniejszy przejaw wiosny (po ukochanych przebiśniegach pod oknem ) i choć wiosenny to nie lubiany ... no przyznam siem ... nie lubiłam forsycji ... nie rozumiałam jak można sobie taki krzak posadzić ... no i nigdy nie mów nigdy ... wiem, że można ... i lubię już żólte kfiatuszki forsycji ...
moje krokusy sobie śpią ... tulipki też ... czekam
Anitko są plany na wprowadzenie wiosny do domku ... oczywiście, że są ... ale tymczasem na parapecie króluje szałwia ... zwariowałam dla niej kulinarnie ... i bazylia to trwałe uzależnienie ...
w sprawie pinsa to mam pytanko ... czy ktoś już otworzył klinikę odwykową ? ... coś mi podpowiada, że taka klinika nawet bez kontraktu z "enefzetem" przyciągnie tłumy ...
buziaki
Małgosiu ja sobie tak nieśmiało gdybam, ze ostatnie lody tej zimy już stopniały ... i tego bendem się trzymać ... dziś rano nawet w pośpiechu czułam wiosnę ... a potem w tym słoneczku gotowa byłam zapomnieć, że mocne i może roztopić skrzydła ... a potem jak wiemy spada się i można się potłuc zwłaszcza tuż po infekcji ... ehhhh ale było pięknie
Aniu ... no ja z nią nie postępuję ... ... w zeszłym roku wsadzona jesienią... wiosną zagęściła kępki i zaskoczyła mnie ... zaczęła kwitnąć ... wyczytałam na wiadomym forum, że ma nie kwitnąć więc jak świstak przy swych papierkach tak ja przy kępkach spędziłam kilka długich popołudniowych godzin by to co się wyrwało ponad pojedynczo powycinać ... jak już tę syzyfową zieloną manufakturę skończyłam ... wyprostowałem obolałe plecy ... rzuciłam krytyczne spojrzenie doświadczonej ogrodniczki z góry (bez przesady półtora metra ) na dół i widocznie mi odbiło bo kępkę schwyciłam i obciachałam całą
... pewnie z obłędem w oczach ...
ociachałam wszystkie ... jedną wyszarpałam całą (nie wiem może miałam trudny dzień ) ... podzieliłam na sztuk kilka i dodałam do donic by źdbła nadały lekkości goździkom (kostrzewa i lekkość ... wariatka ze mnie ) ...
musiałam tym goleniem madam kostrzewę wkurzyć bo wyrosła kilka razy taka jak przed goleniem ... piękna ... mocna ... a najbardziej wkurzone musiały być te rozszarpane kawałki bo one to dały czadu na całego ...
to wszystko co serwuje mojej kostrzewie ... u mnie stacjonuje na stanowisku lekko ocienionym ale na brak totalny słoneczka nie ma co narzekać ... jak sobie przypomnę podleję ... bynajmniej nie odżywką ...
tajemnica tkwi w genach ... ona rośnie "mimo woli" ... ot co ...
Madżen poczułam ją !!! ... normalnie poczułam i to o 7.30 choć zdrowy rozsądek zaprzecza nieśmiało, że o tej porze ja mogłabym poczuć coś poza irytacją, że nie śpię ... istnieje poważne domniemanie, ze mi będzie szkoda spać jak okoliczności przyrody będą tak rozpieszczać słoneczkiem ...
z tą nastoletnią zmorą to zaczaiłam się i myślałam, że ominie ... zbyt piękne by mogło być prawdziwe ... ale skoro to dla zdrowotności pacholęcia jakby jedynego to niech będzie ... odreaguję ciachając kostrzewę i rwąc na kupek kilka i wszyscy na tym zyskają ...
upraszam nie myśleć tygodniami nad pytaniem ! bo to mnie stresuje ja nad odpowiedzią z reguły nie myślę no i jak ja w tej sytuacji wyglądam ??? ... istnieje telekomunikacja a nie ma nic lepszego niż dialog ...
na FB namienszałam ... i stęskniłam się okrutnie ... dobrze, że te fotki z wypadu były
rany ... zanim te 2 centymetry rozpalą wyobraźnię ogrodniczek lepiej niż nowe dizajnerskie palenisko Gabiśki to ja wytłumaczę ... o so chodzi ...
zatem gdy w ostatnią niedzielę Kasia z Przemko i "medalistą" udawali się do Rzeszowa (po kolejne medale ... ) istniało domniemanie, że ja udam się również ... rzecz jednak w tym, iż medalista (rzucający wokół fafle jak na ogara przystało ) trudy podróży najlepiej znosi w klatce ... i ona ta klatka ma 2 cm sporne bym rzekła bo o te 2 cm siedziska się nie rozłożyły ... i tak to na życiu towarzyskim czasami 2 cm zaważy ...
Kasiu no pewnie, że trafiamy i to jak !!! ... ja myślę, ze to opatrzność nad nami czuwa abyśmy mogły w tę podróż wyruszyć i ją przeżyć po naszemu ...
ja dziś pokazałam szał cebulek z zeszłego roku na forum i malutka część "służby" zdrowia zresztą jest bardzo kolorowo i radośnie nastawiona na oczekiwanie
Izuś - dziękuję za poradę w sprawie "nie-postępowania" z kostrzewą Faktycznie "niewiele" z nią zrobiłaś To ja na początek swojej przeczytam ten opis - podobno rośliny reagują jak się do nich mówi Na takie słowo pisane jak Twoje to musi, no MUSI zareagować
A jak mówisz że ta Twoja taka najpiękniejsza jest "mimo woli" to wiele wyjaśnia. Buziole zostawiam w podzięce