cisza ...
no ukryć się nie da ... cisza jest i choć wstyd mi okrutnie to nie mam nic na swoje wytłumaczenie ... a bardzo się starałam żeby coś wynorać z mej rzeczywistości co wytłumaczyłoby ową ciszę ...

... i niestety nie ma nic co w miarę by mnie wytłumaczyło ... nic !!! ... oczywiście odpuściłam sobie "powody" które obraziłyby moją i Waszą inteligencję



... nie po tylu latach razem

... wyszło mi, że śffinia jestem ... w chińskim horoskopie niby ale nie wiem czy tego nie zgeneralizować

)))
mam na koncie tryliony obejrzanych pinsów, w których utknęłam niczym w czarnej dziurze



... jedną pokonaną anemię ... jakąś grypę (pfffu małpa jedna) ... jakąś anginę (ta to zawsze się wciśnie) ... jedną nastolatkę z fochem ... (a miało być tak pięknie ...

) ... i jedną zimę, która dawno mi się znudziła i pragnę wiosny ... kwitnącej forsycji (znam tylko żółtą i zawsze jej nienacierpiałam a teraz czekam !!! i to jak na nią czekam

) i nade wszystko pragnę moich tulipanów ...



...
wow i zielonych listków na grabach bym już chciała

...
i całego tego ogrodniczkowania

!!! oj jak ja już bym chciała tego całego ogrodniczkowania ...
po mojemu bez planu konkretnego ...
z zamysłem na dwa pasy kfiatków wzdłuż domu imitujących nieporadnie angielskie rabaty

... mocno nieporadnie ...
z mnóstwem lawendy, która tym razem chyba będzie musiała konkurować z werbeną ...
wszystko w szeleście traw ... i pod panowaniem róży

...
no ja kcem już tego ogrodniczkowania

...