No fakt,czasu brak, znowu wstyd, że miesiąc ponad mnie nie było. Ale walczę dzielnie w ogrodzie...z mszycami, z szarą pleśnią, mrówkami, ślimakami i inną gadziną...niestety mszyce i szara pleśń nie chcą odpuścić. Najbardziej mi New Dawn zaatakowało...w między czasie posiedziałam na maturach(buuuu....jeszcze egzaminy zawodowe od 15 mnie czekają), pojeździłam rowerem - minimum 50 kilometrów, zrobiłam pewno ze 20 kilometrów na basenie...ponadto wyprałam i wyprasowałam kilogramy prania...i ugotowałam posiłków zapewne dla pułku wojska. Wypoczęłam w długi weekend w Zakopanem i mam lenia...ale zdjęcia mus zrobić i wrzucić...choć rodki przekwitły to chyba jakoweś fotki znajdę....buziam wszystkich mocno