Artykuły Forum Ogrody pokazowe Instagram Sklep
Logowanie
Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Berberysy i liliowce pod stara gruszą ;-)

Berberysy i liliowce pod stara gruszą ;-)

Debra 21:56, 31 maj 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Agato, za krótko jestem widać ogrodniczką, bo wiadomo, nic tak nie uczy cierpliwości jak właśnie ogrodnictwo. Jakieś postępy robię, nie wyrzucam od razu )))
Ja liczę na ten azot z pokrzywówki, no i wreszcie cieplej jest, te zimne temperatury tez dla clematisa chyba niezbyt miłe.
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
agata_chrosc... 22:14, 31 maj 2013


Dołączył: 28 lis 2011
Posty: 5351
Debra, a Ty nie dajesz takich tradycyjnych nawozów co to w sklepach sprzedają? Bo jeśli nie, co w sumie bardzo ekologiczne jest oczywiście, to niestety ale cierpliwość musowo mieć A że ciepło czyni cuda to fakt bezsprzeczny
____________________
ogród w Holandi
Debra 22:23, 31 maj 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Agato, nie używam chemi w ogóle. Używam kompostu - jak mam, kupuję czarnoziem - wozi go u nas taki Pan od ziemi różnej, tym wzbogacam rabaty w mikrooorganizmy. Spulchniam ziemię regularnie wokół korzeni, no i leję pokrzywówkę. Efekty - prawie nic mi nie choruje, dżdżownic jest masa, większość roślin jest bujna i rozrasta się w miare szybko, nie za szybko, ale to też dobrze.

Na wiosne spróbowałam takiego ekstraktu z torfu ukraińskiego Bio Złoto się nazywa, pisałam już o nim.
Wydaje mi się, że też działa, ale jeszcze nie jestem pewna.

Polatałam po forach i poczytałam o tym moim clematisie. Wszędzie tak samo - ponad rok cisza, a potem szał liści i kwiatów. No zobaczymy
A zdjęcia szalonego Pawełka - powalające ))
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
agata_chrosc... 22:29, 31 maj 2013


Dołączył: 28 lis 2011
Posty: 5351
a no to masz spokój! Jak nic tego lata zarośnie wszystko. Uważaj, bo jak przysniesz na leżaczku to możesz się obudzić z powojnikiem we włosach
A co do nawozów to ja jednak używam, ale prawie wyłącznie organicznych. Ostatnio tylko w Polsce kupiłam taki płynny nawóz florowit specjalnie do doniczkowych. Bo jak im kiedyś taki organiczny dałam to okropni e to śmierdziało i pleśniało i wywalić musiałam i tyle. A ten płynny chyba nieźle działa bo jak tylko wreszcie temperatura skoczyła do szalonych 17C to w te pędy wszystko ruszyło na wyścigi Co mnie cieszy niezależnie od proweniencji nawozu
____________________
ogród w Holandi
Debra 11:45, 01 cze 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Agato, ja tak mam, że z trudem potrafię usiedzieć pięc minut na leżaczku. Zaraz coś wypatrze i zrywam się do roboty. Tak więc, jeśli zdarzy się cud, to Paul Farges mnie nie zarośnie. Ale na cud czekam

Co do chemii, to ja mam taką wrodzoną awersje do wszystkiego co obce ciału - nie mam w domu nawet aspiryny, nie pokyłam żadnych leków, czy witamin, czy innych wspomagaczy, bo uważam, że to ma zawsze działanie uboczne.

Podobnie jest z chemia w ogrodzie - na poczatku widać wspaniałe efekty, wszystko rosnie jak szalone, tylko co potem?
Mikroorganizmy wytrute, równowaga biologiczna zachwiana, owady wyginęły, mnożą si pasozyty, te wybujałe rosliny sa bezbronne i szybko stają się ofiarą jakis paskudztw.

Do mnie wróciły nie tylko dżdżownice, mam coraz więcej owadów, ptaków, biedronek, tych czerwonych.
Kiedy kopałam ziemię dwa lata temu nie napotkałam nawet jednej dżdżwonicy, teraz, kiedy tylko ruszę ziemię łopatkę, zaraz jest jakaś.

Bardzo polecam pożegnanie z chemią
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
Debra 21:27, 01 cze 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Wyglada na to, że opanowałam koszenie kancików
Wprawdzie po koszeniu jeszcze obleciałam kanciki z nożycami, ale jak skończyłam trawniczek i rabatki wygladaly niemal idealnie. Jednak lubię ten dopieszczony porządek w ogródeczku
Zdjęć nie ma, bo jak skończyłam dopieszczać, to lunęło i na zdjęcia nie było warunków. Może jutro.

No i trawnik dochodzi do siebie. Jeszcze ze dwa koszenia i będzie zielony, gęsty i równy dywanik bez żadnych pozimowych dziur. Trochę pracy jednak przy tym było. No ale po to jest ten kawalek ziemi, żeby pracować.
Przecież nie będę siedzieć i patrzeć jak mi chwasty trawnik zarastają
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
agata_chrosc... 22:31, 01 cze 2013


Dołączył: 28 lis 2011
Posty: 5351
Debra napisał(a)
Agato, ja tak mam, że z trudem potrafię usiedzieć pięc minut na leżaczku. Zaraz coś wypatrze i zrywam się do roboty. Tak więc, jeśli zdarzy się cud, to Paul Farges mnie nie zarośnie. Ale na cud czekam

Co do chemii, to ja mam taką wrodzoną awersje do wszystkiego co obce ciału - nie mam w domu nawet aspiryny, nie pokyłam żadnych leków, czy witamin, czy innych wspomagaczy, bo uważam, że to ma zawsze działanie uboczne.

Podobnie jest z chemia w ogrodzie - na poczatku widać wspaniałe efekty, wszystko rosnie jak szalone, tylko co potem?
Mikroorganizmy wytrute, równowaga biologiczna zachwiana, owady wyginęły, mnożą si pasozyty, te wybujałe rosliny sa bezbronne i szybko stają się ofiarą jakis paskudztw.

Do mnie wróciły nie tylko dżdżownice, mam coraz więcej owadów, ptaków, biedronek, tych czerwonych.
Kiedy kopałam ziemię dwa lata temu nie napotkałam nawet jednej dżdżwonicy, teraz, kiedy tylko ruszę ziemię łopatkę, zaraz jest jakaś.

Bardzo polecam pożegnanie z chemią


Debra ja tam się nie chce chwalić, ale u mnie tak: dżdżownic tyle, że jak zaczynasz np. kopac mały dołek żeby roślinkę wsadzić, to dookoła one same wyłażą i mnie denerwują bo ja jednak troche obrzydliwa jestem na te robale choć rzecz jasna doceniam i wielbię i krzywdy nie dam zrobić. Ptaków to mam jakieś kolonie. Pojawiają sie czaple, dzięcioły (nawet jednego uwieczniłam jak opukuje moje drzewka), wilgi, sujki, sikorki. a na stałe mam stadko kawek, które cenię za przepędzanie kotów (no okropnie nie lubie jak rozsiewaja zapachy choć tak ogólnei to nie mam nic przeciwko) a przede wszystkim za zjadanie ślimaków! U nas generalnei ślimaków sporo, a u mnie nei ma i moje hosty mogą spać spokojnie. A juz szczytem wszystkiego jest zaprzyjaźniona para kosów, która ma gniazdo w klonie tuż przy tarasie, przylatują na gwizdanie a samczyk towarzyszy mi codziennie podczas porannego obchodu ogrodu - po prostu podskakuje koło mojej nogi i idzie ze mną dookoła i wraca na taras. Chyba mu jakies imie w końcu dam Ale ja z chemią tez ostrożnie, choć daleko mi do Twojej pryncypialnosci. Jak pisałam nawozy stosuję prawie wyłacznie organiczne, poza doniczkami, ale to związku z ziemia nie ma. Nie używam trucizn żadnych, mszyce to zbieram łapami po prostu, ale wypróbuję Twój mlekowy przepis. Pryskam tylko na grzyby bo nei mogę patrzeć jak mi róże zjada, ale prawdę powiedziawszy to niewiele pomaga. A tak na marginesie to nawozy tzw sztuczne to nie jest przeciez zadna chemia tylko minerały zmielone i zmieszane w jakichś tam proporcjach.
Aha, zapomniałam o pszczołach - mam ich bardzo dużo bo i posadizłam im sporo tego co lubią więc gremialnie przylatują i brzęczą. zwłaszcza późnym latem to jest piękna muzyka
____________________
ogród w Holandi
Debra 22:52, 01 cze 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
No to piękna sielanka Agato!
Mnie jeszcze daleko do takiej symbiozy z naturą, ale wierzę, że jestem na dobrej drodze do usunięcia tego wszystkiego co zostało po poprzedniku i doprowadzenia tego mojego skrawka ziemi do pełnej równowagi, chociaz biorąc pod uwagę co dzieje się dookola, to może byc tak, tej pełnej równowagi to ja nigdy nie osiągnę.

A co jest w nawozach, to ja wolę nawet nie mysleć. To nie jest tak jak piszesz - zmielone minerały, to czysta chemia - poczytaj tutaj:
http://www.sciaga.pl/tekst/25620-26-nawozy_sztuczne

Takim zmielonym minerałem jest np. czysty dolomit, pod warunkiem jednak, ze skała nie była zanieczyszczona innymi składnikami. Dolomit odkwasza ziemię, daje sporo mikroelementów, daje magnez i wapń. Tyle że stosuje się go przed i po uprawach, a nie w trakcie.

Ja nadal uczę się co jeszcze można stosować z naturalnych metod, bo bardzo odpowiada mi taka droga, mam wrażenie, że nie szkodzę otoczeniu, że niczego nie truję.
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
barbara_kraj... 22:58, 01 cze 2013


Dołączył: 30 sty 2011
Posty: 18912
Jestem i witam
A to ciekawe, ja też mam kłopoty z powojnikami. Już trzy mi się zmarnowały i doszłam do wniosku, że dam sobie z nimi spokój. I co? Ostatni, jaki pozostał, postanowił się 'obudzić' i wypuścił - na razie - dwa pędy. A dogadzałam wszystkim, wapienko dawałam, 'nóżki' w cieniu i wilgoci trzymałam, a i tak padły
Temu ostatniemu zagroziła, że wykopię, bo miejsce dla róży potrzebowałam. Widać pogróżka poskutkowała, albo co innego, tylko co?
____________________
Pozdrawiam - Barbara; Mój 4 arowy azyl... i Wizytówka
Debra 23:08, 01 cze 2013


Dołączył: 05 kwi 2013
Posty: 3790
Ja też Cię Barbaro witam
Powojniki - poza tanguckimi - to jednak delikatne stwory i dość kapryśne.
Na razie tylko Paul Farges sprawia kłopot, Polish Spirit jakoś rośnie, tylko nie kwitnie. Ale on ponoć najpierw musi wytworzyć masę zieloną, a potem jak zacznie kwitnąć, to kwitnie do późnej jesieni. Tak było w ubiegłym roku. Oto on we wrzesniu 2012.



Polish Spirit to odmiana wyhodowana przez słynnego Brata Stefana Franczaka, Jezuitę z Warszawy.

http://www.clematis.com.pl/pl/informacje-o-roslinach/wiecej-informacji/brat-stefan-franczak-pl/554-brat-stefan-franczak-i-jego-powojniki-pl

No a ten drugi - zobaczymy, może też go postraszę, że go zastąpię tanguckim
____________________
Berberysy i liliowce pod starą gruszą
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies