Zapisałam sobie ten link
Ja straciłam 'The President', 'Snow Queen' i 'Generał Sikorski'
W naszych warunkach trzeba uprawiać rodzime odmiany, to rozczarowań nie będzie.
A wiesz, że te odmiany wyhodowane przez brata Franczaka sa także i tutaj w niemal kazdym centrum ogrodniczym? Blue Angel to po prostu klasyka, sa tez Warszawska Nike (jak oni to wymawiają swoją drogą?), Polish Spirit jak najbardziej i jeszcze kilka widziałam ale już nie pamietam które. Ja mam Mrs Cholmondaley i Henryi. ten drugi rosnie dośc przyzwoicie, ale pąka kwiatowego żadnego. Mrs Ch. wolniej., ale już dwa wielkie pąki sa. Obie odmiany posadzone zeszłej jesieni więc maluchy. Ciekawa jestem jak sobei poradzą. Każą zacieniać nogi więc maja w nogach barwinka,a reszta w słońcu. Są tłem dla róż. czekam niecierpliwie jak to wszystko będzi e wygladało dobrej nocy
Barbaro, masz 100% racji. Rodzime gatunki sa w stanie przetrwać te nasze zimy, no chyba że jest taka jak w 2012. Ta potrafiła zniszczyc niezniszczalne
Ja mam u siebie głogi, tarninę, rokitniki, przegorzany, rutę - rosną, nie giną a ja lubię te nasze krzaki
Oczywiście nie sposób czasem oprzeć się niektórym roślinom stą głogownik (który przetrwał zimę) i laurowiśnia (która padła), czy azalie japońskie. Te ostatnie nadal są, ale wymagało to ubranek i starań.
A brat Franczak hodował też liliowce. Wyhodował m.in. odmianę Krystyna . jest łososiowo-żółty, ma już pąki, czekam czy będzie taki jak na zdjęciach.
Agato, to taki mały przyczynek do tego, czy mamy 'polskie ogrody'
Ogród brata Franczaka to chyba ciekawy przykład. Cieszę się, że jego okazy zyskują miedzynarodową popularność. Ja kupuję Jego odmiany, bo oprócz urody, maja odporność na nasze warunki klimatyczne.
Moje Clematisy też rosną od blisko roku. Też staram się cierpliwie czekać
A Henryi, to rzeczywiście wspaniała odmiana, wszyscy bardzo chwalą za szybki rozrost i kwitnienie.
Debro, miałaś kiedyś problem z krecikiem na działce?
Nie wiem jak postąpić - trochę uciążliwe jest rozgarnianie kopców, jednak nie wiem czy samotna walka o wyproszenie z działki kreta nie jest skazana na niepowodzenie (zawsze może się sprowadzić kret od sąsiada)
Nie wchodzą w grę żadne sposoby kończące się jego zabiciem.
Już Ci odpowiedziałam u Ciebie - zapomniałam dodać, że ponoc otwieranie korytarzy kreta tez go wypłasza. Otwieranie, czy rozgarnięcie ziemi tak, że jest widoczny otwór. nie wiem, nie robiłam, nie wiem czy działa.
Czy wyobrażacie sobie, że można ukraść płot?
Sąsiednia działka miała takie drewniane panele lamelowe przykręcone od strony drogi do ogrodzenia.
W nocy ktoś zabrał wszystkie. Oczywiście panele były od środka. Nie przeszkodziło to złodziejom. Musieli zaplanować akcje, bo pieszo się nie da zabrać 8 paneli, do tego musieli mieć narzędzia, żeby je odciąć.
Co za kraj, gdzie dzieją się takie rzeczy?
tak..., skąd ta złodziejska hołota wypełza? Chyba jednak pora najwyższa przywrócić skuteczne metody obcinania rąk! Trudno byłoby mi znaleźć argumenty w obronie "panów" złodziei przed radykalną kampanią informacyjną wyjaśniającą, że cudzego brać nie wolno.
Agato, no właśnie, tylko że złodzieje ujdą bezkarni.
Najwiekszy problem w tym, że policja niewiele robi w takich przypadkach. Znikoma szkodliwość czynu, czy coś tak i nikt się sprawą nie zajmuje. Chyby trzeba by sprawiedliwość wziąć we własne ręce, no ale to już nie te czasy...