jotka napisał(a)

Coś wiem o działaniach amatorów cudzej własności na działkach

Jolu pamietam, pisałaś o znikających sadzonkach. Niestety ogrody działkowe nadal mają ten problem.

Ostatnio bardzo długo był spokój, a tu taka nieprzyjemność.

I znowu wraca ta obawa - zanim dojdę do działki - będzie wszystko w porządku, na miejscu...

a może czarcią zapadkę albo cos pod prądem? chociaż nie, prądem to jeszcze jakiś kot oberwie. Ale czarcia zapadka mogłaby zadziałać!

To się chyba też nazywa wilcze doły. No to by była metoda
Potem by tam kompost można podsypać...

Agato, czy ja Ciebie pytałam o sadzenie czosnków?
Nie wiem kiedy się je sadzi, a Ty masz cudne, może mi podpowiesz?

sadzi się jak wszystkie wiosenne cebulowe czyli jesienią. W Polsce nieco wcześniej niż w Holandii żeby zdążyły przed mrozami sie ukorzenić. Październik powinien być optymalny. No i na głębokość 3x wysokość cebuli czyli na jakieś 20-25cm w przypadku tych wielkich. I tak jak wszystkie cebulowe potzrebują wilgoci,a le nie mogą stać w wodzie. U mnie rosną na lekkim pochyleniu więc przy dużych opadach woda spływa na dół. A ponieważ jest to dobra ziemia więc też wilgoć w niej zostaje. I dobrze sadzić je w towarzystwie czegoś, co w maju-czerwcu urośnie na tyle wysoko, zeby zakryć żółknące liście czosnków, bo nei jest to jakiś szczególnie miły widok. To tyle z mojego raptem jednorazowego doświadczenia, bo to są pierwsze czosnki, jakie w życiu posadziłam. Poza tym chyba nie sprawiają kłopotów, stoją dość długo i przyciągają pszczoły

Dzięki Agato, do tych czosnków, podobnie jak do wielu, wielu roślin przymierzam się od dawna.
Tylko wiadomo, nie da się odrazu mieć i posadzić wszystkiego.
Poza tym chyba nie warto, taki proces dochodzenia do zarośniętego ogrodu to też wielka przyjemność.

Z dzisiejszych obserwacji - w czasie krótkiej wizyty, bo burza wygnała mnie do domu. A teraz świeci słońce i jestem zła, że tak szybko uciekłam

Moje trawy, szczególnie Trzcinnik Carl Forester wyraźnie przyspieszył i jest duzo wyższy, poszerza się, wygląda coraz ciekawiej. Red Baron ma coraz zywsze czerwone końcówki, a niedźwiedzie futro musiałam przesadzić. Kępy zajęły całe wolne miejsce, więc dwie poszły na inne miejsce.

Kwitną - jak u wszystkich - irysy, lawenda ma niebieskie koncówki, na różach pąki coraz większe.
Rudbekie, słoneczniczki i jeżówki tez maja paki.

I tyle

Ja też przymierzam się do czosnków, obym nie zapomniała, jak to miało miejce poprzedniej jesieni

Mr Baron u mnie nie pokazuje oznak życia, ale cierpliwość itd...

Debro nie znalazłam u Ciebie informacji (albo źle szukałam) ile m ma Twoja działka? Dopiero u Ewy G, wpadłam na Twój post o tym, że niecałe 200! Wygląda na dużo większą.

Debra napisał(a)

Z dzisiejszych obserwacji - w czasie krótkiej wizyty, bo burza wygnała mnie do domu. A teraz świeci słońce i jestem zła, że tak szybko uciekłam

A ja w tej przerwie na działkę chciałam jechać, ale M wolał iść na zakupy. Ustąpiłam i dobrze się stało, bo zagrzmiało i przylało solidnie

Grembosia, nie znalazłam u Ciebie aktualnego zdjęcia Pana Barona - jak on teraz wygląda? Ma jakies trawki w ogóle?
Ten rok nie jest łaskawy dla traw, ale teraz juz naprawde ruszyły.

Magda, dokładnie to jest 185 m kw ! Może wydaje się większa, bo jest w miarę pusta Ja mam ponad 100 m kw. trawnika póki co. Tak było najszybciej, żeby coś tam było, a teraz sukcesywnie wydzieram trawnikowi kawałek po kawałku, jak finanse pozwalają na nowe roślinki.
Niestety dokonałam takiego, a nie innego wyboru i zamiast od działki z roślinami zaczęłam od działki ze smietnikiem to jest pusto, no bo trudno było śmietnik zostawić ))))

Dla wyjaśnienia - jest taka mała, bo połowa została zabrana na budowę Mostu Północnego. Ja zaś jestem przeszczęśliwa, że ma aż 185 m kw!

Basiu, co chwilę co innego nad głową. A to błękit nieba, a to ulewa, a to grzmi, ale ja nie potrafię przeżyć dnia bez chociaż kilku godzin na działce, więc jadę bez względu na pogodę, zawsze coś tam zobaczę do zrobienia, zwykle deszcz mnie nie wygania, ale nie lubię burzy poza domem. Chyba się boję )))

Pojechałam, zrobiłam masę zdjęć mi.in moim Cannom, ale już ich niemal nie ma - Cann

Był piekny słoneczny dzien, zaczeło padać, ale tak normalnie, kiedy nagle zrobiło się czarno, deszcz zmienił się w ulewę, potem było jeszcze ciemniej i zaczęło się GRADOBICIE!
Grad nie był bardzo duży, taki groch, ale był wściekle silny. Mogłam tylko stać przy oknie i patrzeć jak siecze rosliny. Na szczęście grusza i jabłonki ochroniły większość roślin, tylko Canny rosnące na otwartym kawałku ogrodu zostały posiekane na kawałki. Liście są w strzępach. Okropny widok.