No dobra. Czas coś pokazać, choć wybaczcie, bo pogoda jakaś taka, że zdjęcia wychodzą zamglone.
Na początek "inwestycja" (nazwa mojego M.), niestety totalnie nieogrodowiskowa, ale bardzo potrzebna, bo garaż przestał mieścić wszystkie sprzęty i samochody stały na ulicy.
Było tak:
jest tak:
i kawałeczek środka
Lepiej by było, gdyby ten domek ogrodnika był jakiś drewniany, czy murowany, ale blaszak był najszybszy i najtańszy. Mąż się uparł i koniec. Ale jest przynajmniej większy porządek.