Elik
21:35, 22 sie 2015

Dołączył: 11 sie 2012
Posty: 415
Dzisiejszy dzień był super! Udało mi się pogrzebać w ziemi. Dosłownie! Odnalazłam mądrą radę by ostróżki dzielić w sierpniu. No i podzieliłam (łatwo się dzielą, nic strasznego). Do tego wykopałam wszystkie floksy i też podzieliłam. Kępy korzeni były ogromniaste. A ja na skromną moją rabatkę wpakowałam 7 takich kęp! Nic dziwnego, że mi się podusiły i zamączniakowały. Każdą taką kępę podzieliłam na drobne. Zakładam, że floks jest na tyle "chwastowaty" że mi odbije nawet z niewielkiego kawałka korzenia. A jak nie to się będę martwić potem 
Na rabatce mam teraz: 2 białe ostróżki (z tyłu rabatki), obok nich z lewej będzie miskant variegatus (na razie brak i jest DZIURA, ale jest w planach), do tego po lewej stronie miskanta biały floks. A przed ostróżkami jeszcze 2 jasnoróżowe floksy na przemian z fioletową szałwią (szałwie 3 szt łącznie).
Z samego przodu na razie jeszcze mam białe "stokrotki?"/"chryzantemki?", carex evergold + 2 bukszpanki samoformujące w kule. Te ostanie dostałam. Carexy/bukszpanki pasują do tej rabaty jak pięść do nosa ale na razie nie mam ich gdzie przesadzić, a są z samego brzegu więc liczę na to, że je później z łatwością gdzieś przeniosę. I jak? Widzicie już to w głowie?
A niech tam; wstawię zdjęcie, tylko błagam -nie patrzcie na pobojowisko i chwastowisko dokoła, zwłaszcza że Pan Mąż jeszcze dziś poprawiał rynnę i wszystko łącznie z krawężnikami, kamieniami itp. było ruszane i nie wróciło do stanu przed
Z drugiej strony mini chodniczka wejścia do garażu mam przedłużenie tej rabatki z: biała ostróżka, floks jasnoróżowy i biały, szałwia, "stokrotki?"
Teraz tylko po cichutku zaklinać by rośliny przetrwały te moje grzebanie.
A resztę floksów w tym ciemnoróżowe wpakowałam po podzieleniu na rabatę pt. "mydło i powidło" przy południowej ścianie domu. To taka rabata tymczasówka, mam tam wszystko co wytrzymuje słońce i co z braku laku musi być gdzieś na razie wsadzone.
I co? I jestem przeszczęśliwa!
Pan Mąż mi powiedział o pewnym artykule i go odnalazłam. Fragment dla Was!
Fragment artykułu pani Olgi Woźniak, "Gazeta", 01.05.2014 roku:
„Weźmy w dłoń grabie czy motykę i przez kilka dni grzebmy w ziemi. Nasz mózg to ucieszy. Dosłownie. Okazuje się bowiem, że mieszkające w glebie bakterie Mycobacterium vaccae mają działanie antydepresyjne. Pobudzają aktywność tych komórek w naszym mózgu, które wytwarzają hormon - serotoninę - odpowiedzialny za dobry nastrój i poczucie zadowolenia (to może zresztą uzasadniać ludową prawdę, że brudne dzieci to szczęśliwe dzieci). Obserwacje te opisują badacze z Bristol University w piśmie "Neuroscience".”
Podsumowując: grzebanie w ziemi uszczęśliwia! Życzę Wam zatem duuuużo grzebania!

Na rabatce mam teraz: 2 białe ostróżki (z tyłu rabatki), obok nich z lewej będzie miskant variegatus (na razie brak i jest DZIURA, ale jest w planach), do tego po lewej stronie miskanta biały floks. A przed ostróżkami jeszcze 2 jasnoróżowe floksy na przemian z fioletową szałwią (szałwie 3 szt łącznie).
Z samego przodu na razie jeszcze mam białe "stokrotki?"/"chryzantemki?", carex evergold + 2 bukszpanki samoformujące w kule. Te ostanie dostałam. Carexy/bukszpanki pasują do tej rabaty jak pięść do nosa ale na razie nie mam ich gdzie przesadzić, a są z samego brzegu więc liczę na to, że je później z łatwością gdzieś przeniosę. I jak? Widzicie już to w głowie?
A niech tam; wstawię zdjęcie, tylko błagam -nie patrzcie na pobojowisko i chwastowisko dokoła, zwłaszcza że Pan Mąż jeszcze dziś poprawiał rynnę i wszystko łącznie z krawężnikami, kamieniami itp. było ruszane i nie wróciło do stanu przed

Z drugiej strony mini chodniczka wejścia do garażu mam przedłużenie tej rabatki z: biała ostróżka, floks jasnoróżowy i biały, szałwia, "stokrotki?"
Teraz tylko po cichutku zaklinać by rośliny przetrwały te moje grzebanie.
A resztę floksów w tym ciemnoróżowe wpakowałam po podzieleniu na rabatę pt. "mydło i powidło" przy południowej ścianie domu. To taka rabata tymczasówka, mam tam wszystko co wytrzymuje słońce i co z braku laku musi być gdzieś na razie wsadzone.
I co? I jestem przeszczęśliwa!

Fragment artykułu pani Olgi Woźniak, "Gazeta", 01.05.2014 roku:
„Weźmy w dłoń grabie czy motykę i przez kilka dni grzebmy w ziemi. Nasz mózg to ucieszy. Dosłownie. Okazuje się bowiem, że mieszkające w glebie bakterie Mycobacterium vaccae mają działanie antydepresyjne. Pobudzają aktywność tych komórek w naszym mózgu, które wytwarzają hormon - serotoninę - odpowiedzialny za dobry nastrój i poczucie zadowolenia (to może zresztą uzasadniać ludową prawdę, że brudne dzieci to szczęśliwe dzieci). Obserwacje te opisują badacze z Bristol University w piśmie "Neuroscience".”
Podsumowując: grzebanie w ziemi uszczęśliwia! Życzę Wam zatem duuuużo grzebania!

____________________
Pozdrawiam, Ela Mazurkowo
Pozdrawiam, Ela Mazurkowo