Och, witajcie ponownie

Troszkę mnie obowiązki przegoniły i zdrówko też. Na ogród wiele czasu nie zostało, ale rozrósł się mimo suszy niesamowicie.
Do pracy dojeżdżam w półtorej godziny. W jedna stronę, ale pozwala mi ta praca jakoś łączyć wszystkie obowiązki, więc nie narzekam.
Obecnie pracuję głównie rękami męża, dobre i to, chociaż serce boli, bo chciałoby się w ziemi pogrzebać.
Z braku innej możliwości wykarczowałam kawałek ziemi i wrzuciłam tam wsystkie tulipany, ponad 100 sztuk. Jeśli zakwitną to będą nieziemskie, ale przynajmiej się nie zmarnują.
Muszę opryskać irgę, bo mączniak ją zaatakował.
Róża przy tarasie kwitnie nieziemsko, akurat weszła w drugie kwitnienie. Jest tak wielka mimo przycinania, że nie ma szans zmieścić tam już lobelii. Szkoda, bo pięknie to wyglądało.
Susza nieziemska - jakiekolwiek prace w ogrodzie kwalifikują się do kategorii prac ciężkich, wykarczowanie tego kawałeczka pod tulipany zajęło nam trzy goziny.
Muszę wywalić część roślin, które rosły na zasadzie zapchajdziury, nie mam pojęcia jak to zrobić, by ich nie uszkodzić, a jednak wykonać - łopaty wbić się nie da.
Napawa mnie przerażeniem wykopanie tych mnóstwa mieczyków.
Marzę, by solidnie, bardzo solidnie popadało.
Wymyśliłam wątek na forum lokalnym, że oddam rośliny do dobrych domów w zamian za pomoc przy ich wykopaniu

Buziaki serdeczne