grama
09:39, 18 sty 2011

Dołączył: 24 paź 2010
Posty: 771
Joku,ja też miewałam służbowe mieszkania i przynależne im działeczki warzywne. To były moje poligony doświadczalne,bo jako czlowiek wielkomiejski,nie potrafiący zasnąć bez zgrzytu tramwajów,nie miałam pojęcia o niczym. Też było wszystkiego za dużo. Pewnego razu po powrocie z wczasów płakałam nad plonami ogorków,bo nie wiedzialam,co z nimi zrobić. Zastałam też łan krzewinek obsypanych białym kwieciem i dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie ze zdumieniem,że to zakwitła moja rzodkiewka.... Zapamiętałam ten widok na zawsze i z tą rzodkiewką łączy się pewna historia
Mój M. dostał kiedyś propozycję zarządzania firmią produkującą nasiona. Bronił się przed tym,bo nie miał pojęcia o nasiennictwie,ale pojechaliśmy na zwiady. Oglądamy pierwsze pole i pyta mnie,czy ja wiem,co to na przyklad jest,bo on nie i nawet się nie domyśla,więc praca nie dla niego. Popatrzyłam na biały łan i ze stoickim spokojem mówię,że rzodkiewka kwitnie,widocznie robią jej nasiona. Nie wierzył absolutnie,odsądził mnie od czci i wiary.
Propozycję pracy przyjął. Sprawdził,to była nasienna rzodkiewka. Firmę prowadzil ładnych parę lat,ale nigdy sie nie dowiedział,jak ja wpadłam na tę rzodkiewkę.
Mój M. dostał kiedyś propozycję zarządzania firmią produkującą nasiona. Bronił się przed tym,bo nie miał pojęcia o nasiennictwie,ale pojechaliśmy na zwiady. Oglądamy pierwsze pole i pyta mnie,czy ja wiem,co to na przyklad jest,bo on nie i nawet się nie domyśla,więc praca nie dla niego. Popatrzyłam na biały łan i ze stoickim spokojem mówię,że rzodkiewka kwitnie,widocznie robią jej nasiona. Nie wierzył absolutnie,odsądził mnie od czci i wiary.
Propozycję pracy przyjął. Sprawdził,to była nasienna rzodkiewka. Firmę prowadzil ładnych parę lat,ale nigdy sie nie dowiedział,jak ja wpadłam na tę rzodkiewkę.
____________________
Pozdrawiam-Grażyna.Zielono mi!
Pozdrawiam-Grażyna.Zielono mi!