Jolu, sama opowiem

1.Miałam być u Izy ok. 11. O tej godzinie zadzwoniłam do niej, że dopiero ruszam.

Po drodze kilkakrotnie stawałam na poboczu, bo odbierałam ważne (naprawdę) telefony. Te postoje zajęły mi tak circa 1 godzinę. A rozmowy nieźle nadwyrężyły baterię w telefonie (co nie jest bez znaczenia w tej historii).
Przez Pruszków przejechałam prawie bez problemu, potem dojechałam do Otrębus. "Już byłam w ogródku, witałam się z gąską", a tu bęc - za Otrębusami nie było Podkowy Leśnej, tylko Brwinów. (A Iza mówiła, że to na pograniczu z Podkową Lesną).
Oczywiście muszę wyjaśnić, że nie używałam nawigacji, co więcej - byłam przekonana, że mam mapę Warszawy i okolic w samochodzie, ale oczywiście któryś z moich domowników ją sobie przywłaszczył. Ja zostałam z mapą Warszawy i ...Polski.
Nie wiem, ile razy dzwoniłam do Izy, ale niewiele, bo przy pierwszej rozmowie moja komórka zasygnalizowała, że bateria wyładowana.
Bez mapy, bez nawigacji, bez telefonu - tak chciałam dojechać do Izy. Kiedy wreszcie trafiłam na stację WKD Otrębusy, zadzwoniłam do Izy z tekstem: "ja się poddaję, nie jadę dalej". Iza po mnie wyjechała.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.