Ja bym jej te chore wszystkie oberwała i opryskała....potem obserwacja. Moje róże rzadko pryskane , z reguły tylko na mszyce jak już są, a tak to się nie pieszczę bardzo, a rosną. Jedyne co ode mnie dostają to gnojówka z pokrzyw, skrzypu i wrotyczu. Teraz też już nastawiłam
Reniu moje niektóre listki też podobnie wyglądają... ale mam nadzieję że może jednak się uda uratować. A powiedzcie mi dziewczyny czy po opryskach (wszak to sama trująca chemia) liście nie mają prawa chorować?
Akurat "buszując w zbożu i kukurydzy" trafiłem na tę stronę. Nie pytany podpowiem, że tak wygląda mączniak rzekomy. Jest tylko pytanie; dlaczego tak wcześnie?
Cieszę się, że trafiłeś do mnie.
Mączniak rzekomy to zła wiadomość.... Ekologią chyba niewiele zdziałam. Czytałam, że rośliny trzeba usuwać i palić. Jeszcze się waham, ale pewnie tak zrobię i to jutro z samego rana. Czy jeszcze obserwować kilka dni. Co radzisz?
Dzisiaj opryskałam roztworem sody oczyszczonej z mydłem potasowym, dodałam też wody utlenionej - tonący brzytwy się chwyta. Ale chyba to mikstura nie na mączniaka, tylko na czarną plamistość.
Ta róża już w ubiegłym roku chorowała. Sezon skończyła praktycznie bez liści. Pryskałam chemią (2 różne preparaty) na grzyba i skrzypem polnym, zbierałam opadłe liście, ale widać to zbyt mało.
Już w tym roku dwukrotnie robiłam oprysk wywarem skrzypu polnego, w miniony piątek podlałam gnojówką żywokostową. Nie powstrzymało to choroby
Dziękuję dziewczyny za odzew...
Konieczki, Chemia chyba nie szkodzi różom, chyba że masz złe stężenie lub pryskasz w słoneczną pogodę. Mi się wydaje (nie mam wiedzy naukowej w tym temacie), że każde użycie chemii uodparnia rośliny na jej stosowanie. To tak jak z ludźmi i antybiotykami, że w pewnym momencie już nie działają. Dlatego chce prowadzić ogród ekologicznie.
Dziewczyny, u mnie też raczej mokra glina i rosną - nie zapeszając. Ale one nie lubią kwaśniej ziemi - może w tym problem. Moje łubiny ulokowane są wśród liatry kłosowej i marcinków, które potem je maskują. Jak są brzydkie to wycinam do zera, nie cackam się.
Aż sprawdzałam jak jest szczepiony mój Jordan... U podstawy pnia Mam nadzieję, że wyrośnie z niego niskie drzewo.
Fontannowy pokrój, a ja już myślałam, że jakiś przenawożony albo co
Chorych liści już nie uratujesz, ale resztę można. Preparaty, których przepisy podałem mogą rozprawić się z tym grzybkiem. Do ich stosowania zmusił mnie - między innymi - mączniak rzekomy na winorośli i na ogórkach. Jest tylko warunek: trzeba je stosować systematycznie co najmniej przez dwa miesiące, tak jak podałem. U mnie nawet ozdobne słoneczniki, w których lubują się sikorki, nie chorują choć mączniak na nich to powszechna przypadłość. Na buksach nie mam też żadnych śladów szkodnika czy choroby. HT co 10 dni i liście błyszczą jak nawoskowane, a przecież nie wszystkie możliwości są sprawdzone.
Dziękuję. Będę próbować w takim razie HT, lecę doczytać
To początek więc po oberwaniu chorych liści róża nie wygląda najgorzej. Pozostałe liście są zdrowe, błyszczące. Jeżeli uda się zatrzymać rozwój choroby będzie nieźle.
Śliczne portrety, piwonia zakwitnie Ci na bogato, Moja ma tylko dwa pąki ale kolor będzie raczej mocny
Trzymam kciuki za różę, szkoda by było bo ślicznie wyglądała na studzience.