Nie pamiętam, czy opowiadałam o kocie. Bo zawsze PJN. i PJN. A tu kot w domu jest

. Czarny, gryzący dzikus. Nastał u nas, gdy odeszła nasza Stefa seterka, a sąsiedzi rozwodząc się zapomnieli, że mają zwierzaka. Każde poszło gdzieś swoją drogą, a bidula został na ulicy. Zawsze mielismy psy, ale serce bolało patrząc jak wpycha się do domu czarnuszek. I tak nastał w domu czas Niemca. Bez obrazy. Każdy, kto miał zawsze psy zrozumie

. Rodzina mówiaca i rozumiejaca w językach wielu. Polsko-angielsko-franscusko-włosko-hiszpańsko-rosyjska. A niemieckiego ni w ząb. Nikt. I jak powiedziała córka "Niemiec - bo nikt go nie rozumie" I taka prawda jak się miało zawsze psy. Koty to insza inszość. Ale kochamy naszego Niemczyka.
Choć nie rozumiem ciągle. Ma miseczkę z woda w kuchni...