Babcie na targu - mam trochę kwiatów takiego pochodzenia - piwonie, przebiśniegi, pierwiosnki. Piękna odmiana Ci się trafiła, możemy się wymienić wiosną, przejrzyj moje.
Roma, moje marcinki zapuszczone i zdechłe.. jak tylko pozbieraja sie wiosną to ci po kawałku wyśle. Z wielkich kep mam niedobitki..
Widzę, ze trafiły Ci się niskie marcinki niebiesko-fioletowe.. mam jeszcze z niskich białe.
Przpomnij sie wisoną, bo teraz mam urwanei dupy i nie wyrabiam na zakrętach Nawet już nei zapisuje co obiecuję ,bo kartek ma mtyle z zapsiakmi, że już też sie gubia.
Marcinki wosną podziel.. one ładnie sie rozrastają.
Gabrielo, chętnie wyślę Ci kawałek. Przeglądam Twój ogród na bieżąco. Nawet gdy masz przerwę na forum. Tak sobie wracam i oglądam i czytam. U Ciebie, Pszczelarni, Vivy, Małej Mi, Bogdzi, Wilczycy...i wielu innych, których ogrodów oglądanie powoduje "pikanie" mocniejsze serca. Nie umiałabym się zdecydować na jakiego marcinka Twojego miałabym się wymienić . Poczytam dogłębniej i dam znać. Bo ja Gabrielo muszę mieć zwyczajniuchy, które nie potrzebują specjalnych wymagań. Będziemy w kontakcie .
Prawda . Zazdraszczam Ci, osiągnięcia stanu pewności co i jak. Co się da, co nie, co potrzebne, co nie, co się sprawdziło, co nie, co wymaga dużo za dużo uwagi i zachodu, co nie, co ładne, co nie, co pasuje, co nie... Itp., itd., itp. Haniu, ja muszę chyba żyć pięć razy dłużej niż Ty, by potrafić to ogarnąc.
Romeczko, jak ogród zaczyna żyć już pełną "piersią" to samo pokazuje się z czego zrezygnować, a co zachować...Pamiętam u siebie, kiedy rabaty były jeszcze golasami, walczyłam o każde źdźbło, żeby chociaż coś rosło i kwitło...Wówczas pigwa była dla moich oczu tak piękna i nie ważne było, że parę razy tak cholernie miałam pokłute palce o nią, ważne było, że jest i kwitnie...Z czasem tak mnie zdżaźniła, że wywaliłam ją z wielkim hukiem...a na kolce berberysów uważam, bo je kocham...
. Będę jutro i w poniedziałek. I wtorek może. Sezon byłby zamknięty, gdyby nie moje opóźnienie. Czy kogokolwiek to dziwi? Co tu zagląda? Ja sama już się nie dziwię. Niestety. Mam w planach przedziabanie z obornikiem terenu pod żywopłot. Obornik na kupie ciągle. Podejrzewam, a właściwie jestem pewna, że już zdążyły się tam pojawić nowe chwasty. Także kręcę się aktualnie jak g...o w przerębli (przeręblu?, kurcze nie wiem), wiem, że się kręcę.
Czy pogoda pozwoli? Jak nie będzie żabami rzucać, to ogarnę.
Chyba Rumianko muszę jednak poczekać na tę "pełną pierś", a w zasadzie taki nią odech w moim ogrodzie. Jest coraz ładniej.I coraz więcej zagospodarowane. Nawet ja to widzę , ale ciągle mi mało. Nie mam pigwy, ale mam dwa pigwowce, kłujaki jak cholirka. Cóż znaczą pokłute paluchy? Gdy nazbierałam po raz pierwszy tyle owocków, że siedzą teraz w słoiczkach z imbirem i już zdążyły postawić na nogi "smarkatego" męża? Radocha nieziemska!