Łoł, ale przecudne zdjęcie, aż musiałam zacytować bo jest nieziemskie.
U mnie rododendrony jakoś nie chcą rosnąć, już kilka oddałam bo szkoda ich było. Może za jakiś czas, jak ta kupowana ciężarówkami ziemia "przegryzie" się w końcu z rodzimą i drzewa podrosną na tyle, że będzie więcej cienia to znowu spróbuję.
Mirko, bardzo dziękuję za zdjęcia. Aż zawołałam do męża: "Stasiuuu, chodź zobacz jakie będziesz miał rododendrony". No i pokazałam.
Jestem nimi zachwycona. U Ciebie to jak w ogrodzie botanicznym albo w Arboretum. Cudnie.
Co prawda ja już Twój wątek przewertowałam od 1 strony do ostatniej i widziałam te cuda. I wiele innych piękności też. Warto u Ciebie posiedzieć i pooglądać. Oj, warto. Nawet gdyby trzeba było zarwać noc.
Masz piękny ogród i gustownie dobrane rośliny kompozycyjnie i kolorystycznie. O każdej porze roku jest co oglądać i czym się zachwycać.
Ja to nie za bardzo z tym wyczuciem koloru. Muszę zobaczyć na zdjęciu i wtedy dopiero wiem, że tak lepiej lub nie.
Mirko, a ile lat mają te rodki na tych zdjęciach?
Kilka postów wcześniej pisałam rady dla Basi odnośnie sadzenia. Inne są moje doświadczenia niż Bogdzi i inne trochę rady. U niej jest piach i ona mieszała z rodzimą ziemią, u mnie była zasadowa glina i ja wymieniałam całkowicie ziemię na tę kupowaną w workach do Rh, mieszałam ją z korą, jakoś tak pół na pół, ale nie pamiętam już. Co roku podsypywałam kwaśnym torfem i korą i nawoziłam nawozami do rh dwa razy do roku. W kwietniu i czerwcu. Czasami posypywałam samym siarczanem amonu, czasami siarczanem magnezu i żelaza. Co 2-3 lata podsypuję samą siarką.
Nigdy nie usuwam opadłych liści, są dla nich naturalną ściółką. Nigdy nie nawożę kompostem i żadnym obornikiem ponieważ mają wysokie ph.
Opadłe igły z choinki bożonarodzeniowej zbieram i podsypuję. Każdą ilość kwaśniej ściółki wykorzystuję dla nich, np po ścięciu iglastych gałęzi czekam aż się obsypią i daję te igły pod Rh.
Ale to nie znaczy że nie mam problemów, też są niestety niedobory na liściach, a w zeszłym roku musiałam usunąć jednego bo chorował i gubił liście
A ja jeszcze powtórzę to zdjęcie. Dla mnie to była motywacja jak zaczynałam myśleć o rododendronach. Zdjęcie tej kompozycji sobie wydrukowałam. Marzyłam że moje też kiedyś urosną spore, choć nie koniecznie takie wielkie jak twoje. Muszę bardziej zadbać. Wody mają zdecydowanie za mało w przepuszczalnym podłożu, choć staram się podlewać.
Dołączam zatem jeszcze moje ACHY i OCHY
Bardzo miło się czyta takie słowa, dziękuję
Urosną, tylko musisz być cierpliwa, ja już się zestarzałam patrząc na nie tyle lat, a jak je sadziłam to było w człowieku tyle energii i siły, i dzieci były jeszcze małe. Teraz już każde na swoim, a my sami zostaliśmy z naszym ogrodem i roślinami które kocham i które dają mi wiele radości.
Podlewać trzeba i zasilać też
Ja jeszcze dawałam swoim mikoryzę, to było dla nich jak steryd, bardzo się ich kondycja poprawiła, ale to kilkanaście lat temu dawałam