Oj, niedobrze
Sylwia, wiem, ze to nie wygláda dobrze i ze szkoda Waszej pracy ale po ubiegłorocznej trąbie mam takie myśli: cieszę sie, że nie jest gorzej. Rośliny dadzą radę,
Z tym rowem to moze bardzej go powiększyć aby w razie czego mocniej zbierał opady?

Sylwia, współczuję ogromnie, domyślam się, jak serce Cię boli. Ogród powoli doprowadzicie do porządku, najważniejsze, że domu nie zalało. Trzymajcie się.

Tak to niestety bywa z upałami... Są cudowne, najwięcej zrobiłam przy najgorętszej pogodzie i w ogrodzie i w domu. Nawet uporałam się z prasowaniem i sprzątaniem strychu, a domyślasz się ile mogło tam być stopni Kocham gorąco i czuję wtedy, że żyję najbardziej. Jedyny problem w naszym klimacie to te nieszczęsne nawałnice, które zawsze po takich temperaturach przychodzą. Woda wylała i to jest problem, super, że nieco wyczyściliście rów i nie zalało gospody. Podlało ogród i to najważniejsze. Dalie się podniosą, dobrze, że gradu nie było. Jak tam zdrówko? Czytam o żołądkówce, ona uwielbia takie temperatury! Padł mi system w komputerze głównym, dobrze, że w końcu oświeciło mnie z hasłem, już miałam prosić o zmianę

patrząc z ogrodu


nasz mostek


boisko chłopców zmieniło się w bagienko

Ciesz się boś Szczęściarz
Ja się załamałam prawie. Taki ten rok ciężki był, tyle walki o rośliny, a w jedną noc załatwione na amen. Już nie mówię jakie ilości świeżego chwastu i jakiego dorodnego po tym tygodniu jest.
Nie wiadomo, sprzątać czy plewić, podwiązywać czy wycinać. A do tego dopóki nie podeschnie o koszeniu nie ma mowy bo kosiarkę w błocie utopimy i nie wszędzie można się już dostać.....buty można zostawić w bagienku.