Wróciłam z "pola"

.
Malin mam 6 metrów. Raczej jem na bieżąco (nawet jak poszłam mierzyć, to obdziobałam co nieco

), w tym roku zrobiłam sobie 5 słoiczków zasypywanych cukrem na przeziębienie. Może coś jeszcze zrobię z jesiennych, bo już ładnie zawiązały owoce. Myślę, że w przyszłym roku będzie owoców znacznie więcej, bo moje maliny całkiem jeszcze młode

Ja maliny tnę "po tatusiu" całkiem nieprzepisowo, wczesną wiosną, zanim ruszą. Wycinam w letnich stare pędy i zostawiam kilka najdorodniejszych z każdego krzaka. Tnie mi się wtedy znacznie łatwiej, bo wszystko widać jak na dłoni. Nie podwiązuję, bo u mnie rosną pomiędzy sznurkami, na których się podpierają.
Doczytałam dlaczego powinno się ciąć w lipcu, zapobiega się ewentualnym chorobom grzybowym, ale chyba na razie będę kontynuować tradycje rodzinne
Bardzo łatwo też mi w tym gąszczu przyszło dzisiaj rozpoznanie różnych rodzajów malin, bo mają inne kolory pędów i liści, a czarna ładnie mnie haratnęła jakimś kolcem
____________________
Agnieszki i Maćka
Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn