Dzisiaj mija pierwsza rocznica śmierci mojego Dziadka. Odwiedziłam go, a przy okazji odwiedziłam Babcię. Czar jej ogrodu warzywnego jednak nadal mnie urzeka, ta prostota, nieoczywista- oczywistość i to zwykłe: "Nie wiem, ja tam nie znam się na pryskaniu"... Wszystko w zgodzie z naturą, tradycja z dziada, pradziada. Jak zwykle wyjechałam obładowana: ziemniakami (bo M. je kocha, szparagową, bo u mnie nie obrodziła, śliwkami - jakie boskie, chyba jakaś Renkloda, ale oczywiście nikt nie wie, bo taka stara i kwiatami, bo ja nie umiem się dochować). Słodki zapach floksów roznosi się po domu...
A ja tak wszystko komplikuję... Prosty bukiet przypomniał mi, że tak niewiele trzeba do szczęścia...
____________________
Agnieszki i Maćka
Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn