Haniu kuruj się

Helen, Asiu, Lucy dokładam starań, żeby szybko stanąć na nogi.
Aura mi sprzyja. Mam nadzieje, że mróz zredukuje pałętające się wirusy.

Zrobione przy okazji dosypywania karmy do karmników.







Kilka lat temu wydawało mi się, że odległość domu od płotu jest dosyć dużo. Teraz, kiedy rośliny podrosły (i rosną dalej), z każdym rokiem ta odległość się zmniejsza.

Haniu, Ty się po takim ciężkim wirusowym doświadczeniu nie szwendaj po ogrodzie! Zdrowia życzę.
Pięknie przymroziło

Zana się pojawiła i rzekła, coś, co rozważysz.

.


Hania, krótkie spacery są dobre, wirus sio. Ale oskrzeli pilnuj.

Dyć leżę odłogiem, zażywam, co przepisali, popijam kolejne kubki herbatki. Do pieca na trzy zdrowaśki wsadzić się nie dam rady.
Mus było ptaszkom sypnąć ziarno i czworonoga wyprowadzić, bo wczoraj wirus rzucił się na Ema (w gorszym jest stanie niż ja).
I tak nam mija piękny słoneczny styczniowy dzień:
Był sobie dziad i baba,

Bardzo starzy oboje,

Ona kaszląca, słaba,

On skurczony we dwoje.

Będzie dobrze.

Będzie dobrze Buziaki

Musi być.

Co ja widzę, szron trzyma? Dzisiaj rano we Wrocławiu niby miało być minus 4?
Nie wiem skąd jesteś

60 km na południe od Wrocławia. Rano było -5. Teraz już na plusie.

Aż westchnęłam sobie nad Dziadem i Babą... Babcia mi zawsze ten wierszyk żartem mówiła. Ostatni raz go słyszałam od Niej kilka lat temu.
Zdrowiej, Haniu, pij eliksiry nie tylko apteczne, pamiętaj o imbirze, czosneczku i miodku z malinami. Uściski prozdrowotne ślę!