W nocy padało. Przed południem niebo przykrywały szare chmury. Miałam tylko czas na przebiegnięcie po ogrodzie i sprawdzenie, co w trawie piszczy.
Na garażowej powoli pojawiają się listki na dzielonej turzycy montana. Roślina mateczna ma się dobrze. Oby córki też poszły w jej ślady. Cisy dobrze już przesłaniają kubełek.
Na podokiennej ostrokrzewowy stożek zaczyna przypominać docelowy kształt.
W cienistym zakątku ślimaki zjadają hosty. Chodzę wieczorem z nożem na polowanie na one, ale walka jest nierówna. Dzisiaj ściągałam ślimaki z grabów. Pierwszy raz je tam widziałam.
Pięknie kwitnie jaśminowiec. Szkoda, że nie na tle lazurowego nieba, ale takie tło też może być.
Zakwitły róże przy tarasie, ale nie dane mi jeszcze jest leżenie i wdychanie zapachów.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz