Weekend obfitował w wydarzenia. Jak to w życiu. Dobre przeplatały się z tymi złymi.
Zawsze zaczynam od przyjmowania złych wieści. Wedle zasady: Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Tego widoku już nie będzie. Klon ussuryjski poi 6 latach życia, odszedł do klonowego nieba. Werticilioza to dla roślin wyrok ostateczny. Serce mi się kroiło, kiedy go wykopywałam i paliłam. To był jeden z moich ogrodowych ulubieńców.
Galgasia parę dni temu pokazywała listki swojego klona. Jakoś skojarzyłam, że na moim nie dostrzegłam dotąd listków. Rano poszłam go dokładnie obejrzeć. Górne rozgałęzienia pokryte były czarnymi plamami. Boczne gałązki zupełnie suche. Po przepiłowaniu grubszych gałęzi miałam już pewność. Próbował bidak wypuścić coś żywego z uśpionych pąków na pniu, ale ta choroba niestety jest nieuleczalna.
Skojarzyłam, że on już jesienią miał kłopot z przebarwieniami tych najwyżej położonych liści. Choroba uniemożliwiała dotarcie składników pokarmowych. Nawet nie robiłam zdjęć całości, bo góra była taka sobie.
Nie kupię już tego klona. Wypadł u Sylwii, wypadł u Galgasi. Są co prawda bardziej odporne na mróz nic klony palmowe i japońskie, ale wrażliwe na nagłe zejścia.
A jeszcze pare dni temu pisałam u Aprilka, że wybrałam ussuryjskiego ze względu na jego bezproblemowość. Odszczekuję!
Zejście klonika skłoniło mnie do kolejnej, mam nadzieję, że ostatniej, większej rewolucji ogrodowej. Podczas ostatniego cięcia mało komfortowo czułam się przy podcinaniu katalpy. W swojej niewiedzy ogrodniczej wsadziłam 7 lat temu dwa metrowe patyki. Jak to zwykle bywa, użyłam magicznych słów: Będę je cięła, aby ograniczyć ich wzrost. Nie miałam pojęcia, że one mają tak wielkie przyrosty. Nie chcę ryzykować skakania na ostatnim szczeblu drabiny z piłą i dwuręcznym sekatorem. Z katalpami też się pożegnam, a do ogrodu zaproszę świdośliwy Lamarca. Jedną wsadzę w pobliżu miejsca, gdzie rósł klon. W to samo miejsce nie można nic wsadzić bez wymiany gleby. Kolejne zastąpią katalpy.
Tego widoku też już nie będzie.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz