Dzisiaj do południa były cudowne możliwości na prace ogrodowe. na plusie 10 stopni, lekki wietrzyk i słoneczko. Rzuciłam się z sekatorem na kolejne stipy (ścięłam je już wszystkie). Uporałam się z potężnymi rozplenicami Paul's Giant na rondzie. Zapełniłam ścinkami kolejne wory. Dało się nawet wzruszyć pazurkami glebę na rondzie i w ten sposób mam przygotowana do wiosny pierwszą ogrodową rabatę.
Po południu już tak przyjemnie nie było. zachmurzyło się, zaczęło wiać, ale ubrałam się ciepło i ścinałam dalej. Z tyłu głowy miałam ostrzeżenia pogodowe na weekend, więc pracowałam póki pogoda w miarę sprzyjała.
Tnę i tnę, a końca nie widać.

Tyle dobrego, że słomy w ogrodzie trochę mniej.
W warzywniku wystartował rabarbar. Z ziemi wylazły wszystkie czosnki jadalne.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz