Aura sprzyja jesiennym pracom w ogrodzie. Każdego dnia udaje się znaleźć 2-3 godziny na podłubanie. Zasoby kompostu z dwóch komór są już na rabatach. Pierwszeństwo w dostawie dobroci miały róże. Pustostan kompostownikowy szybko się zapełnił. Wylądowały tam zmielone przez kosiarkę i ogrodowy odkurzacz liście oraz sukcesywnie wycinane byliny. Wszystkie róże są już przycięte. Robię kanciki wokół rabat, usuwam zbędne siewki, przycinam lekko stipę. Usuwam z rabat nadmiarowe liście. Jeśli ich warstwa jest zbyt gruba, to wilgoć nie ma szans dotrzeć do gleby. Ułatwiam pracę mikroorganizmom i wzruszam pazurkami wierzchnią warstwę gliny i mieszam ją z opadłymi listkami.
Z mniejszej rabaty na przedpłociu usunęłam turzyce Silver Sceptre. Teoretycznie są to trawy do cienia, ale niestety nie radzą sobie z suchym cieniem. Coraz szerszy grab Fastigiata uniemożliwiał podlewanie trawek przez deszcz. Podlewania osobistego w tym miejscu nie zamieram uskuteczniać. Zamiast turzyc wsadziłam runianki. Te powinny sobie poradzić.
Do zakończenia jesiennego kalendarza prac zostało mi jeszcze oczyszczenie budek lęgowych, wykancikowanie ronda, wycięcie tam bylin i wzruszenie ziemi, te same prace czekają na rabacie z boku tarasu, przy zachodniej ścianie budynku i na połowie długiej prostej. Sukcesywnie trzeba grabić lub zbierać kosiarką opadające na trawę liście.
Pora zacząć myśleć o uruchomieniu ptasiej stołówki. Żołędziowy karmnik jest już wypełniony orzeszkami, a w tygodniu przyjdą paczki z 10 kg słonecznika i 30 kg mieszanki ziaren. Wystarczy pewnie na miesiąc.
Magnolia Stellata wciąż pięknie ulistniona. Z wielką radością oglądałam dzisiaj na niej pączki zwiastujące nowy sezon.
Ogród wciąż kolorowy, choć z każdym dniem bardziej łysy. Odbiór barw zależy od słońca. Raz jest radośnie, za moment ponuro, a potem melancholijnie. Jak w kalejdoskopie.
Przy zbieraniu liści z granitowego grysu niezbędny był odkurzacz ogrodowy.
Krzewuszka Variegata nie akceptuje nadejścia listopada.
Nocne przymrozki nie zaszkodziły chryzantemom.
Wykancikowana skarpa.
Podczas porządków na rabacie wokół studni musiałam usunąć mnóstwo opadłych liści rajskiej jabłonki. Na zimozielonych kulkach i cisowym żywopłotku leżał ich gruby "kożuch". Staram się zbierać liście, które legły na zimozielonościach, aby zapobiec chorobom grzybowym.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz