Fajnie, że był zainteresowany mnie kiedyś znajomy próbował przekonać, że kompostownik, cały szczelnie wymurowany, łącznie z dnem jest ok, że ja się średnio znam, nie lubię zbytnio się wychylać przed szereg, zostawiłam go z tym jego kompostownikiem, nie lubię się wymądrzać po jakimś czasie zjawił się u nas i oglądał nasz kompost, no i czemu nasz nie śmierdzi?
Latem miałam gości z Reykjaviku...też zakręconych zielono...Ich 12 letni syn zadawał mi tyle pytań jak prawdziwy zapalony ogrodnik...byłam w szoku, że już w takim młodym wieku ma zainteresowania tak dokładnie sprecyzowane...Wiem, już teraz, że w przyszłości będzie z niego fajny "zielony" gość.
Przeczytałam o młodzieńcu 35 plus i przekazanej mu wiedzy
Ale tak sobie myślę, będąc szczęśliwą posiadaczką kawałka ziemi i kompostownika, uczącą się tych prawd jako 45letnia "młodzieńczyni" , że taka wiedza powinna być przekazywana, wręcz wbijana do głowy, dzieciom od przedszkola... Z punktu widzenia potrzeb Planety byłoby to lepsze niż nauka na pamięć hymnów i pacierzy...
bold text
Przez kilkadziesiąt lat miałam szczęście spotykać się prawie codziennie z dziećmi. To była fascynująca przygoda. Wielkim smutkiem napawał mnie jednak fakt, że u wielu z nich najbliżsi dorośli , często skutecznie, zabijali naturalną u dzieci ciekawość świata. "Moje dzieci" wiedziały, co to jest kompost, razem chodziliśmy na grzybobrania do lasu (często po tych wyprawach po raz pierwszy w życiu, z inicjatywy dzieci, odbywały się rodzinne wyprawy do lasu). Łaziliśmy na łąki, aby posmakować słodyczy z końcówek koniczyny, poznawaliśmy podstawowe zioła. Ćwiczyliśmy razem rozkładanie namiotu wg instrukcji, na wycieczkach nigdy nie odwiedziliśmy McDonaldów. Może coś z tego, czym usiłowałam je zainteresować, w nich pozostanie, ale rokowania nie były najlepsze. Największy wpływ na to, co siedzi u dzieci w głowach, ma środowisko rodzinne, a potem grupa rówieśnicza. Bardzo trudno działać wbrew nim, choć czasem od razu było widać, że to często było destrukcyjne w swojej istocie. Jeśli dziecko od małego słyszy, że ziemia (gleba) to bród, w lesie czyha wataha zabójczych kleszczy, a na łące są krwiożercze mrówki, to ciężko to przeskoczyć.
W mojej socjalistycznej podstawówce był przyszkolny ogródek, każda klasa miała pod opieką kawałek szkolnego terenu. Rok szkolny rozpoczynaliśmy od pielenia sportowej bieżni. Choć szkoła była wielkomiejska, to prawie wszyscy nasi rodzice mieli chłopskie korzenie. Każdy na wakacje wyjeżdżał na wieś i miał okazję poznać świat przyrody z bliskiej perspektywy.
Uwielbiam tekst Asi/Makadamii o umiłowanej przez Polaków "Białej Mariannie". Jej powszechne zastosowanie nie wynika wszak z żadnych przymusów, treści wciskanych w szkole. Tyle się mówi i pisze o ekologii. I co? Jak grochem o ścianę. Biała Marianna i tujki są górą.
PS. Zaprzyjaźnionej Natalce (35+) godzinę tłumaczyłam, na czym polega istota szczepień masowych i dlaczego to takie ważne, aby 90% populacji było zaszczepione. Była bardzo zaskoczona tym, co usłyszała, a ostatnie pytanie brzmiało podobnie do Twojego: "Dlaczego o tym nie uczą w szkole? "
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
We mnie wciąż jest imperatyw biegania z kagankiem oświaty. Zwykle odpowiadam dyskutantowi w ten sposób: "Nie znam się na tym, czym się zawodowo zajmujesz i nie udzielam ci rad w tym zakresie, ale na uprawie ziemi się akurat znam, więc wyjdziesz na tym lepiej, jeśli z moich rad skorzystasz.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Uwielbiam dzieci zadające pytania. Same pytania też, bo wymagają szukania odpowiedzi w takich dziedzinach, w których zwykle się człowiek nie zagłębia.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
To prawda. Ja ostatnio dyskutowałam z córką czy jaszczurki się zakopują. I czym się różni hibernacja od snu zimowego u zwierząt. Trochę nazewnictwo w biologii się zmieniło.
Gosiu, dzięki Tobie się dowiedziałam o różnicy między hibernacją a snem zimowym. Nigdy tego zagadnienia nie zgłębiałam i sądziłam, że są tym samym.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz