W tym sezonie jest o niebo lepiej. Z ptakami jest jak z ludźmi. Nadmiar pożywienia sprzyja jego marnotrawstwu. Od kiedy wsypuję karmę po połowy zawartości karmnika, to na ziemi ląduje jej niewiele. A jeśli nawet, to ptaki ja z ziemi zjadają. Dokarmiam ptaki od początku listopada i w tym czasie wyrzuciłam na kompost tylko niewielką szufelkę rozmoczonej karmy.

Haniu, czy dobrze rozumiem? Sypiesz codziennie ale mniejsze porcje?
U mnie teraz dopiero zaczęło się wyjadanie z ziemi ale powiązałam to ze śniegiem i mrozem - nie wiem czy słusznie

Haniu, można udoskonalić, można. Bierzesz słomkę, taka do napojów, przecinasz wzdłuż i nakładasz na krawędzie. Można potraktować to odrobiną kleju na gorąco.

Zainspirowałaś mnie tymi biegówkami - siedzę teraz i przeglądam strony ze sprzętem. Nigdy nie jeździłam na biegówkach, ale się nauczę. Żeby tylko spadł śnieg - u nas go brakuje, a przy -12 dla części roślin może to być wyzwanie.

Książkę "A lasy wiecznie śpiewają" czytam regularnie co kilka lat i jesienią tez się do niej przymierzałam, ale gdzieś zaginęły moje dwa egzemplarze - na pewno powędrowały w świat i cieszą innych. W każdym razie książkę polecam

Haniu, Ty masz silos nie karmnik