Pierwszy raz, od kiedy mam przydomowy ogród mam problem z wiosennym harmonogramem prac. Aura w tym sezonie wybitnie nie współpracuje. Okienka pogodowe są rzadkie. Albo pada śnieg, albo mrozi, albo śnieżyce. Renowacja balustrady ciągnie się niczym flaki z olejem. Można by to zrobić w trzy dni, a dłubię przy niej już drugi tydzień. Co mi gleba nieco przeschnie i planuje zrobić wertykulację oraz dokończyć wzruszanie gleby na rabatkach, to nadejdzie chmura, z której oczywiście jest wielki prysznic.
Roślinkom i ogrodowym zwierzakom to nie przeszkadza, ale ja nie jestem zachwycona. Marzą mi się ze cztery dni bez opadów.
Marzec zleciał mi nie wiadomo kiedy. Jutro już kwiecień. Robi się już przyjemnie: zielono i kolorowo. Ptaszarnia świergoli. Tylko słońce mocno ograniczyło swoją obecność.
na zegarowej zieloniutkie są już róże okrywowe, berberysy się zarumieniły, a oko cieszą pierwiosnki.
Ciemierniki nawet u schyłku swej świetności zapewniają barwne plamki.
Na długiej prostej nie zdążyłam zrobić przedwiosennych porządków. Udało się tylko przyciąć hortensje i wyciąć trawy. teraz trzeba będzie skakać między pojawiającym się tam drobnym kwieciem.
Mahonia zastygła i oczekuje na odrobinę słońca.
Drzewa mają już mocno nabrzmiałe pąki. Bardzo lubię patrzeć przez okno na budzącą się po zimie świdośliwę Lamarca.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz