Roma, dwa lata chodziłam z łopatą i grabiami oglądać gołe fundamenty. Potem wracałam na czwarte piętro bloku.

Bardzo Cię rozumiem, bo siedząc na tych fundamentach planowałam ogród. Miałam to szczęście, że mogłam tam być codziennie. Weekendowe wypady to trudniejsza sytuacja.
Magnolia i Toszka często powtarzają, że fizyczna obecność ogrodnika jest najważniejsza. Plan to tylko płaskość. Nie widać dalekiego planu. Gubi się ten dla mnie istotny kontekst. Nawet najlepiej robione zdjęcia nie uwzględniają trójwymiarowości przestrzeni. Tę rabatę szczególnie ciężko mi robić, bo jest dla mnie dziwna. Nie dość, że geometryczna, to jeszcze wąska. Ewentualnymi owocami na podjeździe się nie martwię. Tam nie ma kostki, a kliniec jest takim materiałem, że nie będzie mu to przeszkadzać.
PS. Na jakim etapie masz ten domek? W jakiej perspektywie czasowej planujecie tam osiąść na stałe.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz