ja lubię kolorowe ogrody, może dlatego, że też mieszkam na wsi rozumiem potrzebę ograniczania bylin , choć ja się przed tym też jeszcze wzbraniam....sztuką jest też umiejętne połączenie bylin i krzewów, jak u Ciebie moja teściowa ma 78 lat i codziennie spędza kilka godzin w ogrodzie, który daje jej napęd do "dalszego życia", gdyby nie to to nie wiem co by było, więc 60 lat to nie jest nic takiego strasznego
Jana, Informacja o teściowej mocno mnie pokrzepiła. Myślę jednak, że ktoś jej w tej pracy pomaga. U mnie tej pomocy nie będzie.
Wiem, co czuję, kiedy przychodzi mi ciąć bukszpan, róże czy trawy. Jak to ostatnio określiła Ewa-Pszczółka- czuje się tak jakby jej żebra przyrosły do kręgosłupa, a ręce opadły. Mierzę po prostu zamiary na siły. Ot i wszystko. Uwielbiam byliny i róże podczas kwitnienia, ale nadszedł taki moment, że trzeba dokonać wyboru: chcieć czy móc?
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Mam takie same rozważania jak Ty, tylko jak zobaczę piękną róże to tak trudno mi się powstrzymać przed jej kupnem. Jest przy nich sporo roboty, ale przy krzewach też, przynajmniej na wiosnę trzeba ciąć te twarde gałęzie. Trzeba trzymać je w ryzach bo zagłuszą resztę w ogrodzie. Moje np krzewuszki, jaśminy, pęcherznica to już wielkie krzaki, wycinam im ogromne gałęzie żeby je ograniczyć. Po prostu w ogrodzie będzie zawsze robota, z czasem nasze ogrody będą coraz bardziej zaniedbane jeżeli dzieci nie przejmą ich w opiekę..
Mirko, jeśli przez jeden sezon nie przytnę pęcherznic, nic się nie stanie. Z różami już jest to niemożliwe.
Krzewy celowo sadziłam jako nieformowany żywopłot. Mogą się rozrastać do woli. Nagrabiłam sobie tylko z żywopłotem grabowo-bukowym. Wymaga corocznego cięcia.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Padłam normalnie na świąteczny stół
Ale masz rację - pochlebstwa działają lepiej niż uwagi krytyczne, sprawdzone.
Poza tym jeśli chodzi o dywagacje w temacie ogrodowym. U mnie proste linie podyktowane są łatwością koszenia trawnika - robię to bowiem ja. Uwielbiam to robić i mogę zasuwać raz w tygodniu z kosiarką, ale nienawidzę wywijać nią a potem docinać wąsy. Tak mają moi sąsiedzi - sąsiadka nawtykała gdzie się da klombików, kółeczek z roślinami, każde drzewko owocowe, krzaczek ma swoje kółeczko bez darni i każde takie kółeczko trzeba objechać kosiarką, a potem ręcznie nożycami - koszmar. Dla mnie nie do zaakceptowania.
Sąsiad się dziwił że ja wciąż kopię i przerabiam, ale teraz ja koszę trawnik w godzinę - oni cały dzień, ja odkręcam podlewanie liniowe i popijam wino na tarasie - a oni stoją z wężem i leją wodę na każdą rabatkę z osobna.
Gruszka poszła w dobrą stronę - coraz więcej radości z ogrodu, a mniej pracy z roku na rok.
Grunt więc to ułatwić sobie pracę wtedy gdy mamy jeszcze na to siły, potem czerpmy radość z własnego ogrodu i róbmy tylko to co sprawia nam przyjemność.
A tak jeszcze odnośnie wieku - Moja Mama ma 71 lat i nigdy nie była aktywniejsza - nadal pracuje dorywczo, pomaga nam w domu i w ogrodzie, opiekuje się jak zachodzi potrzeba wnukami, a teraz właśnie rozpoczęła sezon wycieczkowy z PTTK buziaki świąteczne
Agato, powstań!
To nie to, że nagle poczułam się zramolałą staruszką, ale nie mogę się oszukiwać, że mój potencjał sił fizycznych jest taki sam jak kiedyś. Jeszcze dwa lata temu bez problemu osadzałam krawężniki metrowej długości, mogłam cały dzień wywijać szpadlem. Teraz na sama myśl o tym robi mi się słabo. Porównujemy się zawsze do swoich rodziców. Moi ogarniali wszystko perfekcyjnie mniej więcej do 75 roku życia. Potem kolejne mechanizmy z każdym miesiącem odmawiały posłuszeństwa.
A za oknem kolejna wiosna. Nawiedziło mnie stado drozdów. Całą gromadką spacerują po trawniku i wyjadają mi dżdżownice. Nie wiem, czy mam się cieszyć?Zdjęcia przez szybkę .
Mrozu i śniegu nie było. Najbliższe 3 dni zapowiadają się nieciekawie. Może się uda uniknąć strat.
Dzielone w lipcu tawułki Arendsa dobrze rokują. Prze świętami przycięłam bukszpany.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Nie mam w ogrodzie ognistej rabaty. Jedyny moment, kiedy pojawia sie pomarańczowy akcent, to kwitnienie kuklików na zakończeniu rabaty półksiężycowej na tle widocznych w oddali tawuł japońskich gold flame.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Uwielbiam takie tam u Ciebie Ja też przeszłam się po ogrodzie - nic nie widać by ucierpiało od zimna, oprócz nas bo jesteśmy przeziębieni.
U Ciebie jak zwykle wszystko do przodu... u mnie bukszpany nawet przyrostów nie mają, a jedynie pączki.
Agata wypowiedziała zdanie, które chciałam napisać, uwielbiam Twoje takie tam
Mało się odzywam, ale jestem u Ciebie z każdym plusikiem w powiadomieniach w wątku Spaceruję po Twoim ogrodzie z rozkoszą, jest taki dopracowany, przemyślany, czekam aż mój dojrzeje, ale żeby to nastąpiło, to dochodzę do wniosku, że ja muszę dojrzeć do pewnych rzeczy. Już mi zimozielone na froncie przyszły, może dorosne do kolejnych rzeczy