Bzy Palibin mają swoje 5 minut. Po kwitnieniu robić będą za zieloną plamę. Aż do jesieni. Wtedy ładnie się przebarwiają. Po kwitnieniu ścinam przekwitłe kwiatostany. Są mniejsze i drobniejsze niż u lilaków. Trzeba się trochę namachać.
Wciąż odkrywam jakieś zapomniane ogrodowe byty. Wyka ptasia i mniszek spokojnie mogą robić za elementy naturalistycznych nasadzeń. Tego bodziszka nabyłam chyba dla jego jesiennej kolorystyki liści. Musze poczekać do jesieni, żeby to sprawdzić.
Dbając o ochronę danych osobowych sąsiadów na ogół robię zdjęcia w pozycji kucznej. Wewnętrzne rabaty często nakładają się na te na obrzeżach. Przez co ogród wydaje się bardziej zarośnięty.
W ogrodzie był dzisiaj dzień ekologiczny. Zrobiłam oprysk roztworem tymolowym. Ściągnęłam z trzmieliny te kropkowane gąsienice. Próbowałam pielić, z mizernym skutkiem. Ziemia jest bardzo sucha. Podlałam warzywnik.
Nie wiem, czy to zasługa oprysków, ale na bylinach nie ma żadnych oznak chorób grzybowych, choć na Dolnym Śląsku panoszy się mączniak rzekomy. Liście róż są zdrowe, a one same ładnie przyrastają i mają sporo pąków. Wybiórczo na niektórych roślinach są wżery w środku liści (jeżówka). Muszę uważnie obserwować bób. Rozpoczął kwitnienie i na gorze łodyg pojawiły się mrówki, a jak wiadomo mrówki kolegują się z mszycami.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz