Ukręcić się tej dziczki zdecydowanie nie dało. Przedarłam się przez łany przywrotnika i ciachnęłam najniżej jak się dało. Przy okazji ucięłam też dziki pęd z jednej The Fairy. Skoro już grasowałam w tym narożniku z sekatorem, to ścięłam przekwitnięte kwiaty Palibinom i kuklikom.
Potem miałam "przemiłą" rozmowę z sąsiadką, która najpierw stwierdziła, że wpakowałam w ogród grubą kasę, a potem spytała, kiedy będę przycinać brzozy, bo już chyba są za duże. Kiedy odpowiedziałam, że nie zamierzam ich ciąć, bo rosną tam, aby powstrzymywać wiatry, zrobiło się ciekawie.
Dowiedziałam się, że prawo zabrania sadzenia drzew w pobliżu dróg i jeśli ktoś na mnie doniesie, to będę mieć nieprzyjemności.
Jako żywo nic nie słyszałam o prawie zabraniającym sadzenia drzew na własnej działce, która w tym miejscu nie ma żadnego sąsiedztwa.
Jeśli ktoś cokolwiek słyszał o paragrafach związanych z tym tematem, proszę o donos.
Zepsuła mi dobry nastrój owa rozmowa.
Wczorajsze popołudnie wyglądało bardzo obiecująco.
Skończyło się na 5 minutowym deszczu, który natychmiast odparował. Prognozy zapowiadają opady na jutro. Oby sie sprawdziły, bo gleba zaczyna pękać od suszy. Wczoraj podlałam wszystkie drzewka. Te w sadzie też. Po tym krótkim opadzie trochę odżyła trawa.
Mikstura z wrotyczu podlałam podokienne rabaty na froncie. Trzmielina, hortensja pnąca i dwie rosnące w pobliżu żurawki zaczęły mieć objawy żerowania opuchlaków. Może poskutkuje. Reszta roślin rośnie tam dobrze.
____________________
Hania-
To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz