Oj, wyobrażam sobie, co wczoraj przeżywałaś. Patrząc dziś na kałuże na drodze, a potem na stan swojej działki, domyślam się, jak to wczoraj było, skoro w tak krótkim czasie tyle wody spadło Dobrze, że u Ciebie wyżej i wyschło na czas Mój ogródek musi jeszcze poczekać ze dwa dni, by móc po nim suchą nogą chodzić. Mam nadzieję, że przynajmniej przez tydzień nie będzie padało wcale, by roślinki mogły dojść do siebie. Pozdrawiam
Joluś po imprezie jeszcze trzeba sprzątnąć dobrze, że dziewczyny mi pomogły pościągać zastawę do kuchni. A dziś do pracy... ale za chwilę Boże Ciało i weekend znów z imprezą
Dorotko tu oberwanie chmury normalnie było. Nie wyglądało to dobrze.
Łucja kot jest, tricolorka, ale nie mój. sąsiadki choć czuje się u nas jak u siebie. Teraz np. Z rana pije ze mną kawę i mruczy. Na pomizianie przyszła
A - jeden news - moja piękna ławka kupiona w zimę nie wytrzymała ciężaru 2 osobników słusznej wagi i płci męskiej. Zarwała się pod nimi. Dobrze, że im się nic nie stało. Ale bubel to straszny. Dobrze, że na licytacji kupiona za nieduże pieniądze bo jakbym normalnie kupiła - załamka by była. Normalnie nie ma co naprawiać złożyła się w pół łącznie z poręczami. Tylko oparcie pleców całe.
Iwonko, cieszę się, że wszystko się udało.
U nas też w sobotę padało - ale niezbyt intensywnie (u nas jakiś trójkąt bermudzki jest: dookoła może lać, a nas deszcze omijają) a w niedzielę była piękna pogoda.
Nas czeka komunia za rok i właśnie się zmagam z dylematem: w domu czy w knajpie.
Znaczy - impreza była udana .
A poważnie - dobrze, że nikomu nic się nie stało tylko ławki szkoda. One chyba bardziej do wyglądanis są niż do używania .
Czytam, że wszystko mimo przeciwności się udało to super u Was padało a u nas nic nie spadło, z wężem latam i podlewam... susza... i fajną masz towarzyszkę przy piciu kawuni