Malowanie kostki jeszcze przede mną. Najpierw trzeba ją umyć

temperatura musi być cały czas na plusie i nie może padać.
Nie wiem jak u was ale u mnie pracy jako takiej nie ubyło. Wręcz przeciwnie. Mam wrażenie że jest tego więcej przez to, że Młodemu trzy razy więcej trzeba tłumaczyć z lekcji plus jeszcze mam teraz taką czasochłonną robotę, mimo iż z domu pracuję. Dopiero dzisiaj udało mi się wejść do ogrodu. W ubiegłym tygodniu udało mi się prawie skończyć sprzątanie, jeszcze jedna rabata została. Róże przycięte, drzewa też. Ubóstwiam moją zrębarkę. Zastanawiam się jak mogłam bez niej mogłam żyć. Zamiast 5 worków mam dosłownie 1. Szok. W tygodniu udało mi się tylko pomalować płot pod wiatą. Minimum z malowania z listy zrobione

dziś chłopaki bramę i furtkę pomalowali

a ja zabrałam się za trawnik. Cały dzień i nadal jeszcze wszystko nie jest ogarnięte. Skosiłam trawnik, zwertykulowałam, wygrabiłam i znowu kosiarka w ruch do wyciągnięcia tego, co nie dało się wygrabić. Uff, z 200 metrów trawnika 2 wory suchej trawy. Potem zaczęłam robić kanciki, dobrze, że nikt mnie nie słyszał w trakcie tej pracy bo to co sobie pod nosem mówiłam nie nadaje się do publikacji. Ale potem jak spojrzałam na całość uznałam, że warto było się męczyć. Raz w roku kanciki będę robić. A w sezonie nożyce zakupię takie do cięcia. Zdjęcia mam tylko w trakcie bo skończyłam po ciemku. Jutro zrobię jak skończę kanciki o ile nie będzie padać. Jeszcze trzeba będzie nawóz sypnąć i dobrze podlać całość. Strasznie sucho mam.
Przepraszam, że u was tylko podglądam ale czasu na pisanie brak