Przeczytałam u Ani o wypadzie w Tatry i przypomniałam sobie naszą wycieczkę. Szliśmy szlakiem z Rusinowej Polany na Gęsią Szyję z małym Sławkiem.



Andrzej szedł może 10 m przed nami i nagle kazał mi się nie ruszać.





Bezpośrednio przed nami z góry szedł niedźwiedź w od Andrzeja może 10m. Przeszedł przez szlak w dół w stronę rzeki. Nogi trzęsły mi się jeszcze przez dobre 10 min.

O matko ale przygoda i jeszcze zdjęcia macie. Super fotki. Podziwiam opanowanie Twojego M żeby jeszcze w takiej chwili zdjęcia zrobic. Ale fajnie że zrobił bo teraz mam nadzieję zrobią furrorę na Ogrodowisku.

Byłam tak przestraszona, że nawet nie wiedziałam kiedy on je cykał. Zrobił chyba z dziesięć, ale większość zamazana - ręce mu się trzęsły.
Teraz się z tego śmiejemy, ale wtedy nie było nam do śmiechu. Najlepsze było to, że z 50m dalej było rozgałęzienie szlaków i studenciaki rozłożyli się z kocherkiem i kanapkami. Jak zobaczyli zdjęcia, to w ciągu minuty byli spakowani i dali drapaka.

A Wy byliście z niezbyt dużym dzieckiem.Podziwiam opanowanie M , niesamowite.

Brawo za opanowanie dla Andrzeja Zdjęcia ekstra No, takimi fotami mogłaś mi zaśmiecić wątek Dzięki Tobie wszyscy teraz uwierzą w misie ...... Człowiekowi nic nie grozi póki nie nalezie na samicę z młodymi..i póki nie ma pachnącego żarcia przy sobie..... dlatego rozsądne jest lekkie hałasowanie na szlaku Dobrze, że nie szedł szlakiem, bo wtedy Wy byście musieli się odsunąć w krzaki..... Zdjęcia rewelacja
Raz tylko byłam świadkiem jak człowiek zaskoczył niedźwiedzicę z młodymi..... łaziliśmy za nia z kamerą, bo było jeszcze dość jasno. Potem nam się znudziło i zatrzymaliśmy się przy pawilonei gastronomicznym na Włosienicy (widzę, że łazisz po Tatrach wiec wiesz gdzie to jest) , wyłączyłam kamerę...zakupilismy piwko i gadamy, w tym momencie niedzwiedzica weszła na taras z młodymi i poszła za róg budynku.... gosć z obsługi poszedł do ujęcia wody i nalazł na nia i zamiast sie wycofać..parł do przodu. Stanął przed niedzwiedzicą jakieś max 3 metry...wtedy ona podniosła się na dwie łapy......my narobiliśmy takiego wrzasku, że nie miałam tyle zimnej krwi, aby włączyć kamerę.... Jak się uruchomiła kamera to niedzwiedzica uciekła....
Tak, że mam dwie sytuacje których żałuję, że nie miałam aparatu w pogotowiu...to jak rozwalała sklep i jak stanęła przed gościem na łapach....

No z tym niedźwiedziem to przygoda do (nie)pozadroszczenia

Aniu mi zawsze najciekawsze fotki umykają. Tylko Andrzej w takich sytuacjach myśli o aparacie. Ja wbrew pozorom jestem panikara.

...ale przygoda....

ell napisał(a)

Aniu mi zawsze najciekawsze fotki umykają. Tylko Andrzej w takich sytuacjach myśli o aparacie. Ja wbrew pozorom jestem panikara.

Ja też panikara..a M. jak Twój Andrzej

Muszę Was niestety dzisiaj już opuścić. Do jutra. Może Wam się misio przyśni.