Temat drugi, zdecydowanie mniej przyjemny - wirusy w szklarni...
Podejrzewam, że miałam w szklarni jakiś rodzaj wirusa. Po zdjęciach w internetach podejrzewam, że to wirus mozaiki pepino. Nie jestem jednak pewna, bo nie wszystkie objawy się zgadzają. Lekarstwa na zainfekowane rośliny nie ma. Krzaki, które miały zniekształcone w specyficzny sposób owoce spaliłam, jednak przed sezonem będę przeprowadzać dezynfekcję całej szklarni, wszystkiego, co stosowałam do wysiewów. Trochę tego będzie. Skąd się wziął wirus? Nie umiem stwierdzić w 100%, ale podejrzewam nasiona. W związku z tym również te będę traktować odpowiednimi środkami.
I tu pojawia się kolejny problem. Oczywiście ziemię odkażę. Po odkażeniu część wymienię, ale podejrzewam, że ubiję nie tylko to co złe, ale i to co dobre. W związku z tym zaczynam wczytywać się w materiały dotyczące EMów. Jakby ktoś znał jakieś fajne opracowania naukowe, albo miał sprawdzony środek, to dajcie znać.