Pięknie zapączkowane. Ja piwonie posadziłam dopiero rok temu, bo się naczytałam, że trudne w obsłudze. Głupia byłam, rosną jak szalone. Chyba będę dosadzać, zamiast tych odmianowych jeżówek, które za każdym razem zdychają po zimie.
Te moje największe kępy są właśnie sadzone rok temu na wiosnę. Całkiem się w sobie zebrały
Ale to nie tak, że wszędzie im dobrze. Kilka krzaczków przy tarasie ma gorsze warunki - ziemia mocno zbita, wykopane dołki trochę działały jak miska na wodę mimo, że robiłam takie niby odprowadzenia wody. Dwie zdechły całkiem, pozostałe mają się średnio. Znaczy miejsce dla nich kiepskie. Zastanawiam się, czy jednak ich na jesieni nie przesadzę gdzie indziej, żeby się nie mordowały biedaki.
Jeżówki, zwłaszcza te świeże odmiany, kiepsko ludziom się sprawują. Baaardzo często po zimie wypadają. Ale jest kilka odmian takich już sprawdzonych.
Czas kwitnienia jednak nie ten. Jeżówki też kwitną dłużej, więc ktoś może powiedzieć, że piwonie nie zdobią po przekwitnięciu. Ale ja zawsze mówię, że te liście piwonii, już bez kwiatów, też bardzo mi się podobają.