Uśmiecham się czytając co napisała Toszka. Jakbym widziała siebie sprzed lat. Tak faktycznie było. Chciałam nowe i modne

. Poczynając od bombek na choince. Miały być kolorowe, ale nie daj Boże jakiś wzorek. Fe! A teraz z ogromną delikatnością i czułością zawieszam na choince bombki moich rodziców i nawet jak się okazało dziadków. Małe porcelanowe filiżanki od mamy (w kwiatki były, fe!), służyły moim córkom do zabawy w dom. Uchowała się jedna. I jak mi żal, że nie zadbałam o wszystkie. Bo piękna jest. To przyszło z wiekiem u mnie. Teraz niezwykle pieczołowicie przechowuję to, czego ja, czy moje rodzeństwo nie zniszczyliśmy za młodu. Po siostrze widzę to samo

Sylwiku, teraz wbrew pozorom wiele mieszkań takich samych. Może nie identycznych, ale bardzo podobnych. Jak z pewnego katalogu

.
Jeśli chodzi o ogród, to zachowaliśmy "patynę". Na słupkach betonowych przy ogrodzeniu. Mąż nawet zaczął z chłopakami naszych dziewczyn wykopywać te stare słupki, ale pomyśleliśmy, że nowy będzie tylko betonowy i niemożliwie nowy

. Stare betonowe, trochę liźnięte czasem, gdzieniegdzie ukruszone, porośnięte mchem, wygladają o wiele lepiej. Dla nas. Nie wiem Toszko, czy Twój mąż by to zniósł?