Dzieciom tak skutecznie wytłumaczyłam, że czerwonych kuleczek cisowych nie można zjadać, że dwulatek co raz to pokazuje mi je i z pełną powagą mówi "kulećki blee, bziusiek chojy". Inna sprawa, że to wcale nie o dwulatka się teraz najbardziej boję, tylko o siedmiolatka, bo widzę, że im starsze, tym bardziej szalone pomysły mają:/
ostrokrzewy i mahonie uwielbiam właśnie za wytrzymałość i piękne lśniące liście
budleja - właśnie tej chabaziowatości się boję:/. Wydaje mi się, że ona jest dobra do sadzenia z daleka, kiedy tylko kwiaty widać.
h.dębolistna - przeczytałam wątek o niej i problem jest. myślę intensywnie, bo jej wielką zaletą jest przebarwianie się liści.
fotergillę zatem z żalem wykreślam - tam gdzie mam kwaśno, nie mam za dużo słońca
a kaliny bardzo potrzebują słońca? pod drzewami by sobie nie poradziły?
mocno się zastanawiam nad ta, którą mam. To jest podstawowa odmiana, ani pokroju specjalnego nie ma, ani liście się nie przebarwiają, ani kwiaty nie pachną... A ta kilimandżaro bardzo mi podeszła ze względu na poziomy układ gałązek. Dałaby ładny kontrast faktury.
bez czarny black lace właśnie znam z ogrodowiska i to chyba jedyne drzewko o ciemnych liściach, które mi się podoba (uwielbiane tutaj nigry jakoś do mnie nie przemawiają

). na black lace nie mam miejsca, ale black tower byłby wspaniałym wykrzyknikiem przy jaśminowcu. akurat tam widzi mi się pionowy akcent.
kruszyna, jeśli jest żelazna, to super - akurat takiej potrzebuję

. Ale czy ładna? Bo w necie widzę głównie zdjęcia jak się przebarwia, a z tego co czytałam, ten etap trwa u niej bardzo krótko.
Ma rosnąć przy przejściu do kompostownika - na zdjęciu jest to górny lewy róg,
mahonia jest za niska, żeby spełnić zadanie, a ostrokrzewa zamierzam posadzić pod samym murem i już nie chciałabym go powtarzać, żeby nie było nadmiaru ciemnego ulistnienia.