Zaczęłam czytać twój wątek. Obiadu nie było, a i tak nie przeczytałam. Twoje przemyślenia z początkowych postów... Jakbym siebie czytała. "och, jakie to piękne, gdzieś się wsadzi".
Mam chwile, że już, teraz, natychmiast, a potem, emocje opadają, a przychodzi zniechęcenie i mam dość. Macham ręką i idę książkę czytać. A w tzw. międzyczasie znowu planuję. I własnie w takim oto czasie, dzisiaj między czytaniem twoich przemyśleń, poleciałam i prawie cały żwir z jednej z rabat zdjęłam. Nie wiem, co dalej będzie. Pewnie do zimy jeszcze nie raz machnę na to ręką, by potem w pocie czoła bez względu na porę, czy pogodę robić, robić, robić.
Pocieszam się tym, że nie ja jedna tak mam/miałam.
Będę podglądać. Pozdrawiam.
____________________
Kasia
między polem a lasem