No bo jak patrzę na to pierwsze zdjęcie to właśnie z zimozielonych rodków zrobiłabym „plecki” czyli przesadziłam je pod płot, a wtedy robi Ci się dużo miejsca przed nimi na różne inne chciejstwa.
O, Anulko, to teraz Ci nie popuszczę - załóżmy, że przesadzę rodki pod płot (załóżmy, że przed tym czynem mój M. mnie nie ubije - wiesz, jak jest z szykowaniem stanowiska pod rodki...), to wtedy CO przed nimi? Bo tak jest piękne obrzeże dopiero co posadzonych hakonek
Sorry, to moje lenistwo przeze mnie przemawia, bo nie chce mi się szukać polskich nazw
W „mojej” szkółce sadzony jest również paprotnik jako towarzystwo do rodków i chyba daje radę, bo inaczej by tak raczej nie robili. Doczytałam co nieco na jego temat i na lekko kwaśnych glebach też rośnie - pH od 5,5 do 6,9, wapnia nie lubi. Nie lubi mieć zbyt sucho. Może warto go wypróbować
Kasiu, nie ukrywam, że ta opcja, ze względu na chęć utrzymania pozytywnych stosunków z M. i wrodzoną niechęć do przesadzania, jest mi zdecydowanie bliższa Ale gdyby taka roszada miała diametralnie poprawić widok ogólny od frontu - no to się chyba poświęcę
A ile masz tych rodków? Może nie to że je pod płot wcisnąć, ale przesunąć takie duże odmiany do tyłu, między tymi pniami sosnowymi fajnie by wyglądały. Potrzebne zdjęcia tego miejsca z kilku stron, bo skupiłaś się na łączniku. A jak sadzilaś te rodki, to jaką miałaś koncepcję na tyły, za rodkami?