Ten sezon jest dla mnie intensywny jak żaden do tej pory. Zakładanie nowej części, zmiany na starej, przy jednoczesnej domowej edukacji sprawiają, że dni mijają mi w tempie ekspresowym. Cieszę się chłodnym i deszczowym majem, nie lubię upałów, a przy tej ilości nowych roślin, które wsadziłam, nie mogłabym sobie wymarzyć lepszej pogody. Choć walka z chwastami na nowej części przypomina mi syzyfowe prace, liczę, że tegoroczna determinacja zaowocuje mniejszą ilością chwastów w kolejnych sezonach
Lilaki posadziłam jesienią po drugiej stronie tarasu, teraz ich oszałamiający zapach uderza z obu stron.
Rabata północna, którą założyłam kompostując odpady przez zimę, dojrzewa.
Żeby jednak maj nie uciekł mi zupełnie, postanowiłam dwa dni temu go uwiecznić, choć w części
Frontowa rabata po zmianach jesiennych bardzo słabo wyglądała całą wiosnę, teraz trochę zaczyna się zbierać:
Klonowa też zgęstniała
Wiesz jak jest, ta nowa część jeszcze świeci przede wszystkim...chwastami,zdecydowanie bardziej podoba mi się, narazie, stara część, ale proszę, proszę:
Brzozy Golden Treasure (buźka dla Asi Makadamii, są piękne)
Przy misie coś tam zaczyna wyglądać, próbuję szybko zazielenić ten beton:
Widok na to miejsce z tarasu (misa stoi na lewo od tych szarych krzesełek):
Kasya prosiła mnie o fotki warzywnika, a on cały czas niewyględny Pierwsze pomidory, cukinie i ogórki mi zmarzły, na szczęście Aprilek poratował mnie swoimi sadzonkami pomidorów:
Wiesz, ta nowa część wyraźnie odcina się od starej, w rzeczywistości. Ale cały czas coś dosadzam, dzielę, to co mam na starej, zadarniam, więc idzie ku dobremu. Masa pracy.
Ciurkadełko powolutku zarasta:
I zbieranka, jak popadnie
No krzywe, krzywe, ale spadek terenu w odpowiednią stronę
Anulka zrobiłaby z tego ujęcia piękne zdjęcie, a u mnie - jest jak jest, każdy widzi: